30 grudnia 2013

Rozdział 40

Siedziałem na kanapie przytulając do siebie brunetkę.  Telewizor wiszący na ścianie przed nami był włączony, jednak żadne z nas nie było na nim skupione. Dziewczyna bawiła się palcami mojej ręki, którą położyłem na jej kolanie. Ja z kolei byłem bardzo zajęty jej włosami, którymi uwielbiałem się bawić.
Byłem zmęczony, ale nie chciałem być tym, który zaproponuje pójście do łóżka. Chciałem najpierw porozmawiać jednak bałem się trochę tej rozmowy. Gdy nie udało mi się stłumić kolejnego ziewnięcia, Patricia podniosła swój wzrok na mnie i uśmiechnęła się delikatnie.
- Chodźmy spać. – wstając złapała moją rękę i pociągnęła za sobą.
Chcąc nie chcąc podążyłem jej śladami i po przemierzeniu kilkunastu metrów znaleźliśmy się w sypialni. Podejrzewałem, że nie była to jedyna sypialnia w tym domu, jednak zwiedzanie postanowiliśmy zostawić na jutro.
Odpuszczając już rozmowę teraz, ruszyłem w kierunku łóżka i położyłem się układając wygodnie. Patricia zrobiła kilka kroków i usiadła na krawędzi łóżka.
- Nie położysz się ze mną? – spytałem zawiedzony.
Jej oczy dokładnie lustrowały moją twarz, po czym wciąż nic nie mówiąc zsunęła z siebie spodnie i zajęła miejsce obok mnie. Przysunąłem się bliżej i objąłem ją ramieniem.
- Wciąż jesteś zła? – liczyłem na przeczącą odpowiedź, jednak moja dziewczyna była zagadką więc nie miałem pojęcia co usłyszę.
- Nie. – odpowiedziała mi po chwili zastanowienia – Po prostu… - przerwała i odwróciła się w moim kierunku – Sama już nie wiem. Mam mętlik w głowie.
Moja dłoń powędrowała na jej policzek, chcąc tym samym skierować jej odwrócony wzrok na mnie. W odpowiedzi jednak otrzymałem zamknięcie oczu i wtulenie się w moją dłoń.
- Potrzebujesz czegoś?
- Ciebie, obok mnie. – jej wyznanie zdziwiło mnie, ale jednocześnie ucieszyło. Jeśli chciała mieć mnie obok siebie, to wciąż chciała być ze mną. – Po prostu tu bądź i mnie nie puszczaj.
Przyciągnąłem ją mocniej do siebie i dając jej chwilę na ułożenie się wygodnie, przykryłem nas. Chcąc pomóc jej zasnąć zacząłem nucić jej piosenkę i głaskać jej plecy. W ramach podziękowania, dziewczyna zacieśniła swój uścisk na mojej tali i przytuliła się do mnie jeszcze mocniej.
Ostatecznie, oboje nas zmorzył sen.



Obudziłam się w pustym łóżku, wciąż jednak czując dookoła zapach Niall’a. Wygrzebałam się z pościeli i ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Kierowałam się hałasami dochodzącymi, z jak podejrzewałam, kuchni. Wtedy przypomniało mi się jak Irlandczyk próbował zrobić mi gofry na śniadanie, a ostatecznie i tak jak musiałam mu w nich pomóc. Na te wspomnienia uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Starając się być najciszej jak potrafiłam podążałam do kuchni. Moje przypuszczenia okazały się słuszne i znalazłam tam moją zgubę. Tym razem jednak nie próbował nic gotować, a jedynie zrobić herbatę.
Wciąż z uśmiechem na ustach, zakradłam się do niego i gdy byłam już odpowiednio blisko przytuliłam się do jego pleców. W pierwszym momencie chłopak podskoczył przestraszony, jednak po chwili mogłam poczuć jak się rozluźnia. Złapał moje dłonie i odwrócił się w moim kierunku.
- Jak się spało? – spytał, przenosząc swoje ręce na moja talię
- Całkiem dobrze. – odparłam z uśmiechem – Miałam bardzo wygodną poduszkę.
Udało mi się wywołać szeroki uśmiech na twarzy blondyna. Chwilę później ten uśmiech był już bardzo blisko moich ust aż w końcu złączył się razem z nimi.
Zatracaliśmy się w pocałunku coraz bardziej, ale niestety gotująca się woda w czajniku miała dla nas inne plany. Słysząc gwizdek oderwałam się od Niall’a i roześmiałam chowając głowę w jego szyję.
- Chyba coś na ciebie czeka. – powiedziałam, odsuwając się od niego i ruszając w kierunku salonu.
Chłopak tylko pokręcił głową i odwrócił się wracając do wcześniejszego zajęcia.
Sama zajęłam swoje ulubione miejsce na kanapie i czekałam aż Niall do mnie przyjdzie. Długo nie musiałam tego robić, bo niecałą minutę później siedział już obok mnie podając mi kubek z herbatą.
- Więc co będziemy dziś robić? – spytał, przypatrując mi się uważnie
- Myślałam nad plażą. Wystarczy wyjść przez taras i mamy nasz prywatny raj tylko dla siebie. – wskazałam ręką we wspomnianym kierunku chcąc pokazać chłopakowi o czym dokładnie mówię.  Jego oczy powędrowały w odpowiednim kierunku i po chwili pokiwał tylko głową w potwierdzeniu.
- Idziemy od razu?
- Może nie. Zrobię coś na śniadanie i potem możemy iść. – sama byłam głodna, a byłam pewna, że i blondyn nie oprze się dobremu śniadaniu.
W odpowiedzi dostałam tylko szeroki uśmiech. Odstawiłam więc kubek z herbata na stolik i ruszyłam w kierunku kuchni.
- Zaraz wracam. – mrugnęłam do Horana znikając za ścianą.


Leżałam na leżaku przypatrując się morzu. Na drugim leżaku obok mnie, spoczywał mój chłopak. Było już późne popołudnie, jednak pogoda która panowała na Hawajach pozwalała cudownie spędzać teraz czas na plaży. Po blisko godzinnej zabawie w wodzie postanowiliśmy trochę odpocząć i zrelaksować się.
- Jak ci się tu podoba? – spytałam, przenosząc swój wzrok na chłopaka
- Jest cudownie. Cieszę się, że mnie tu zabrałaś, nawet pomimo tego, jak to się stało.
- Przepraszam za to.
- Nic się nie stało Patricia. Rozumiem dlaczego to zrobiłaś.
Chłopak usiadł na swoim leżaku, a ja postąpiłam podobnie. Po zrobieniu jednego kroku blondyn siedział już obok mnie i obejmował ramieniem.
- Nie rób nigdy tak więcej, proszę. – słowa wypływające z jego ust bolały mnie trochę. Mogłam usłyszeć ból w tym co mówił. Bał się o mnie wtedy.
- Obiecuję. – przytuliłam się do niego mocniej, chcąc mu pokazać że już nigdzie więcej się nie wybieram.
- Patricia… - zaczął, a ja słysząc jego zdenerwowany głos podniosłam swój wzrok. – Jak uciekłaś, tak bardzo się bałam że coś ci się stało. Nie mogłem znieść myśli, że nie wiem gdzie jesteś, co się z tobą dzieje. Wiem, że to głupie…
- To nie jest głupie. – wtrąciłam się w jego słowa, za co otrzymałam uśmiech
- Kocham cię i po prostu nie mogę znieść myśli, że cię skrzywdziłem, że możesz ode mnie uciec i zostawić. Nie zniósłbym czegoś takiego. Wiem, że jesteśmy młodzi, ale znam cię od dawno, bardzo dawna. – zaczynałam się trochę niepokoić tym co chłopak chce dalej powiedzieć – Myślałem o tym już jakiś czas i jestem tego tak bardzo pewny. Więc teraz muszę się zapytać ciebie. I tego się boję. Ale kochasz mnie. Pokazałaś mi to już tak wiele razy. Patricia, wyjdziesz za mnie? Wiem, że to nie jest żadne romantyczne miejsce, że nie mam pierścionka przy sobie ani nic z tych rzeczy. Ale kocham cię.
Zaniemówiłam z wrażenia i po prostu wpatrywałam się w Niall’a.
- Naprawdę chcesz mieć mnie za swoją żonę? – spytałam



Zdziwiło mnie pytanie dziewczyny.
- Jestem tego pewny jak niczego innego.
- Nawet kiedy jestem irytującą wersją mnie? – zaśmiałem się w duchu na jej pytanie
- Nawet wtedy. Więc jak? Zgodzisz się zostać panią Horan i matką moich dzieci?
W odpowiedzi otrzymałem tylko kiwnięcie głową. Rzuciłem się na dziewczynę i mocno przytuliłem ją do siebie.
Naprawdę myślałem o tych oświadczynach już długo. Idealny pierścionek był w mojej walizce, ale nie wiem czemu chciałem to zrobić teraz.
Uniosłem podbródek mojej narzeczonej i złożyłem na jej ustach długi pocałunek. Tak bardzo się cieszyłem, że się zgodziła. Nie przerywając całowania jej ust, złapałem ją jedną ręką pod kolanami a drugą przytrzymałem jej plecy i biorąc ją na ręce ruszyłem w kierunku domu. Chciałem teraz włożyć pierścionek na jej palec.
Położyłem ją na łóżku, a sam  zacząłem przeszukiwać zawartość mojej walizki. Dziewczyna przyglądała mi się zdezorientowana.
- Niall, wszystko w porządku? – spytała
- W jak najlepszym. – znalazłem w końcu poszukiwaną przeze mnie rzecz i podskoczyłem do góry z radości. Podszedłem do łóżka i ukląkłem przed brunetką.
- Zgodziłaś się już raz, ale zapytam po raz kolejny. – otworzyłem pudełeczko pokazując jej pierścionek – Zostaniesz moją żoną?
- Tak. – tym razem mogłem usłyszeć to słowo z jej ust. Pierścionek szybko znalazł miejsce na jej serdecznym palcu. Jak tylko włożyłem go tam do końca, dziewczyna złapała mnie za ramiona i przyciągnęła do pocałunku. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie, jednak Patricia nie dała mi się odsunąć.
- Kocham cię. – wyszeptała w moje usta, jakby nie chcąc żeby ktokolwiek inny to usłyszał – Kocham ciebie i tylko ciebie.


Wieczorem leżeliśmy przytuleni do siebie w łóżku.
- Kiedy chciałbyś wziąć ślub? – spytała mnie dziewczyna przyglądając się swojej dłoni z pierścionkiem, która spoczywała na moim torsie.
- Nawet jutro. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Z wielką chęcią uczyniłbym ją panią Horan nawet teraz.
Brunetka podniosła swój wzrok na mnie i popatrzyła w moje oczy.
- W sumie ślub na Hawajach byłby całkiem miłym wspomnieniem. – popatrzyłem na nią zszokowany
- Chcesz wziąć ślub jutro? Tu? Bez żadnych bliskich?
- Mam tu kogoś bliskiego. Ty tu jesteś.
- Więc ślub, jutro?
Bez nawet chwili wahania dziewczyna pokiwała głową. Złożyłem pocałunek na jej czole, nie mogą uwierzyć, że chcę to zrobić tak szybko.
- Ale jesteś tego pewna? Nie chcesz mieć bajkowego ślubu? – musiałem się upewnić. Chciałem spełnić jej marzenia.
- Będzie bajkowy, bo będzie z tobą Niall. – odparła znów przytulając się do mnie
- Więc jutro będziesz już panią Horan. – złożyłem pocałunek na czubku jej głowy i wyłączyłem lampkę stojąca na szafce nocnej. Potrzebowaliśmy snu przed tak ważnym dniem.



Siedziałam na kanapie w salonie Niall. Właściwie teraz już Niall'a i moim. Na moim palcu znajdowały się dwa pierścionki. Jeden zaręczynowy, który Niall tak staranie wybrał, a zaraz pod nim obrączka, która symbolizowała nasza miłość. Mój mąż leżał z głową na moich kolanach przyglądając się mi.
- Jesteś szczęśliwa. – powiedział w pewnym momencie.
Miał rację. Od kilku dni uśmiech cały czas gościł na mojej twarzy.
- Bardzo szczęśliwa. – odparłam, odgarniając zagubione kosmyki blond włosów z jego czoła.
Czekaliśmy na naszych przyjaciół chcąc im wszystkim przekazać  wiadomość o ślubie.  Prawdę mówiąc trochę się bałam ich reakcji, ale wszyscy nas wspierali więc powinno być dobrze. Największy problem będzie zapewne stanowił fakt, że nie zaprosiliśmy ich na ślub. Nasi rodzice też nie byli tym zbyt zadowoleni, ale ucieszyli się z tego, że jesteśmy raz i że wzięliśmy ślub. Obiecaliśmy już im i sobie, że zrobimy za kilka lat odnowienie naszej przysięgi żebyśmy mogli zaprosić zarówno ich, jak i naszych przyjaciół.
- Jak myślisz, jak to przyjmą? – wyrwał mnie z moich rozmyślań Niall
- Myślę, że całkiem dobrze. W końcu wszyscy nam zawsze kibicowali. Pewnie tak samo jak rodzice będą źli, że ich nie zaprosiliśmy, ale te kwestie tez mamy już rozwiązaną.
- Mamy. – chłopak podniósł się z moich kolan – Z wielką chęcią zobaczę cię znów w sukni ślubnej. – powiedział zbliżając się do mnie – A z jeszcze większa chęcią w tym co schowasz pod nią. – jego usta złączyły się z moimi, wysyłając przyjemne dreszcze po moim ciele.
Tak, Niall zdecydowanie polubił moją bieliznę, która założyłam pod suknie ślubną. Irlandczykowi podobała się większość mojej bielizny, o czym bardzo często lubił mi przypominać. Chyba dlatego też, dostałam już od niego kilka razy kartę podarunkową do sklepu z bielizną. Jednak to był bardzo trafiony prezent. Obydwoje mieliśmy z niego pożytek.


Gdy już wszyscy się zjechali i siedzieliśmy, śmiejąc się w salonie postanowiliśmy z Niall’em wreszcie powiedzieć o wszystkim. Przytulając się bardziej do chłopaka, który obejmował mnie w tali, przerwałam wszystkie rozmowy.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć. – z twarzy Irlandczyka, jak i mojej nie schodził uśmiech. Dłoń, którą chłopak trzymał na mojej tali zacisnął mocniej, jakby dodając mi odwagi do powiedzenie wszystkie. Oczywiście to ja miałam być osobą która wszystko przekaże.
- Będziemy mieli małego Horana? – jak zwykle Harry miał w głowie tylko jedną rzecz.
- Nie Style’s, jeszcze nie. – wtrącił się mój mąż.
- Wzięliśmy ślub. – powiedziałam po chwili ciszy, unosząc jednocześnie dłoń z pierścionkami.

*********************
Nowy rozdział jednak pojawia się jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Ze smutkiem, przychodzi mi napisać, że został jeszcze tylko jeden rozdział i epilog. Więc prawdopodobnie do końca stycznia historia ta się już zakończy. 
Pisałam już życzenia sylwestrowe, ale raz jeszcze: udanego sylwestra, jak najlepszej zabawy jutro no i oczywiście cudownego wejścia w nowy rok. Zapewne każdy ma dla siebie jakieś postanowienie, więc życzę też żeby udało się je zrealizować. 
Rozdział miał pojawić się jutro, ale jednak postanowiłam go dodać dziś. Nie jestem pewna czy będę miała na to jutro czas. 
Enjoy! 

24 grudnia 2013

Rozdział 39

Siedziałam z telefonem w ręku wciąż niepewna czy wykonać telefon. Byłam tu już ponad 24 godziny, a Niall wciąż nie wiedział. W mojej głowie było pełno myśli, które zaczynały mnie już denerwować. Serce było zranione, ale wciąż kochało Niall’a. Bałam się jednak, że gdy usłyszę jego głos nie wytrzymam i po prostu mu powiem gdzie jestem bez posłuchania wyjaśnień. A chciałam ich wysłuchać. Rozum z kolei mówił mi żebym wróciła do Londynu i z nim porozmawiała twarzą w twarz. Jednocześnie podpowiadał mi, że postąpiłam zbyt pochopnie uciekając i nie pozwalając mu nic wytłumaczyć wtedy gdy mnie wołał. Jednym słowem miałam wielki mętlik w głowie.
W końcu szybko wybrałam numer chłopaka i przyłożyłam telefon do ucha zanim bym się rozmyśliła. Musiałam zadzwonić. Niezależnie jak bardzo mnie zranił, doskonale wiedziałam że się denerwuje.
Położyłam się na łóżku, w którym spędziłam ostatnia noc i słuchałam dźwięków sygnalizujących próbę połączenia się z blondynem.
- Halo? – usłyszałam zaspany głos chłopaka, praktycznie w chwili gdy miałam się już rozłączyć.
Przeniosłam swój wzrok na zegarek na ręku, który wciąż wskazywał godzinę w Londynie. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że tam jest środek nocy.
- O mój boże, Patricia to ty! – w słuchawce usłyszałam już w pełni obudzonego Niall’a. Podejrzewam że spojrzał się na to kto dzwoni gdy nie odzywałam się przez chwilę. – Tak bardzo się bałem. Nie odbierałaś, nikt nie wiedział gdzie jesteś. Proszę wróć do mnie. Albo powiedz mi gdzie jesteś, a zaraz tam będę. No chyba że to gdzieś daleko to nie tak zaraz, ale najszybciej jak będę mógł. Nie zdradziłem cię, przysięgam. Kocham tylko ciebie. Maddie pomagała mi tylko przygotować niespodziankę dla ciebie. Jest znajomą Harry’ego i on mi ją polecił. Chciałem dać ci coś co będzie symbolizowało naszą miłość, a nie chciałem w to angażować El i Perrie, żeby się przez przypadek nie wygadały. Ale z całej mojej niespodzianki nic nie wyszło. Tak bardzo cię przepraszam. Nie bądź zła. Maddie to nikt ważny. Naprawdę.
- Niall… - zaczęłam
- Kochanie, proszę.
- Przepraszam. – łzy spłynęło po moich policzkach a głos zadrżał – Jak cię z nią zobaczyłam, to po prostu tak bolało. I cały dzień jeszcze nie odbierałeś ani nie odpisywałeś. Ja…
- Nie płacz, proszę. – chłopak już za dobrze umiał powiedzieć kiedy płaczę. – Ja też przepraszam. Nie powinienem tego rozegrać w taki sposób.
- A ja nie powinnam od razu uciekać. – przyznałam wreszcie na głos to, co rozum mi podpowiadał od początku.
- Gdzie jesteś? – spytał ciepło chłopak – Cody mówił że chciałaś mnie gdzieś zabrać, ale się nie udało.
- Dzwoniłeś do Cody’iego? – zdecydowanie byłam tym zszokowana.
- Chciałem cię znaleźć. Dzwoniłem nawet do twojej mamy.
- Wiem.
W słuchawce zabrzmiała cisza. Żadne z nas nie odzywało się przez jakiś czas.



- Powiesz mi gdzie jesteś Mała? – spytałem w końcu.
Byłem ogromnie szczęśliwy, że zadzwoniła. Cały dzień spędziłem na zamartwianiu się i próbach skontaktowania się z nią jednak na nic. Nie przeszkadzało mi nawet to, że zadzwoniła w środku nocy. Mój sen i tak był niespokojny i pełen koszmarów.
- W naszym domku na Hawajach. – odpowiedziała mi po chwili dziewczyna.
- Macie domek na Hawajach? Nigdy o nim nie mówiłaś.
- Wiem, że nie mówiłam. Chciałam cię tu kiedyś zabrać i zrobić niespodziankę. Jest w takim miejscu że miałbyś tu spokój od fanek i wszystkiego.
- Mogę przylecieć? – spytałem niepewny.
Mimo iż przeprosiliśmy się oboje i porozmawialiśmy, wciąż nie wiedziałem za bardzo na czym stoimy. Chciałbym jednak móc mieć ją znów w swoich ramionach. Wtedy byłbym pewny że wszystko jest dobrze.
- Byłoby miło. – ucieszyłem się na jej słowa, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Został jednak przerwany przez ziewnięcie, które wyrwało się z moich ust. – Przepraszam że cię obudziłam.
- Nic się nie stało. I tak za dobrze nie spałem. – wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę mojego komputera chcąc znaleźć najbliższy lot do mojej dziewczyny.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj już. Oboje zawiniliśmy.
- Wracaj spać. – słyszałem troskę w jej głosie. – Porozmawiamy jak już się wyśpisz.
- Ani mi się śni wracać do snu. Szukam biletu i chcę jak najszybciej znaleźć się obok ciebie. – wyjaśniłem, przeglądając już stronę linii lotniczych
- Daj znać kiedy będziesz to po ciebie wyjadę na lotnisko, dobrze?
- Oczywiście.



Stałam na lotnisku czekając na Niall’a. Udało mu się znaleźć samolot, odlatujący zaledwie kilka godzin po tym jak do niego zadzwoniłam. Wylądował już na moich ukochany Hawajach i zostało mi już tylko czekać, aż będę mogła go zobaczyć. Potrzebowałam teraz tylko jego bliskości. Był tu środek nocy, więc lotnisko nie było zatłoczone. Większość osób odbierający dopiero co przybyłych ludzi, była ubrana podobnie jak ja. Spodnie od piżamy lub dresy i jakaś luźna koszulka. Włosy zostawiłam tak jak się ułożyły. Nie przejmowałam się swoim wyglądem w tym momencie. Chciałam być tylko pewna że chłopak bezpiecznie dotarł do mnie.
Kilkanaście minut później zobaczyłam znajomą sylwetkę rozglądająca się dookoła. Biegiem ruszyłam w jego kierunku. Spostrzegł mnie gdy byłam kilka metrów przed nim i zdążył tylko rozłożyć swoje ramiona, w których to po chwili się znalazłam. Objęły mnie ciasno i przyciągnęły jeszcze bliżej chłopaka.
- Nienawidzę gdy ode mnie uciekasz. – wybełkotał w moje włosy – Nie rób tak więcej.
- Postaram się. – powiedziałam bardzo podobnie, wciąż wtulona w jego tors.

Dopiero po kilku minutach odsunęłam się od chłopaka i łapiąc go za rękę, poprowadziłam w kierunku gdzie czekał mój samochód. Po zapakowaniu jego niewielkiego bagażu wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy w miejsce gdzie mieliśmy spędzić najbliższe kilka dni.

**************
Z góry informuję, że rozdział nie był dokładnie sprawdzony. Chciałam go dodać w święta, w ramach małego prezentu. Kolejny pojawi się zapewne dopiero w nowym roku.
Moim pierwszym planem był trochę inny przebieg tego rozdziału, ale ze względu na święta i atmosferę która mnie dopadła, wyszedł jaki wyszedł. Dopiero dziś zrozumiałam, że zostało tu jeszcze tylko jakieś 3/4 rozdziały i epilog. 
Skoro są święta, chciałabym wam wszystkim życzyć dużo radości, uśmiechu, miłości, spełnienia wszystkich marzeń, dużo jedzenie(jak to mi parę osób już życzyło) i wszystkiego czego sobie wymarzycie. Oczywiście nie mogę zapomnieć o cudownym sylwestrze i nie za bardzo szalonym, bo jednak lepiej wejść w całości w nowym rok.
Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale nie miałam czasu żeby napisać więcej. Postaram się, że kolejne były już dłuższe. :)
Enjoy!

14 grudnia 2013

Rozdział 38

PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ

Chodziłem niespokojny po pokoju. Patricia nie odbierała moich telefonów już od dobrych kilkunastu godzin. Właściwie to od momentu gdy uciekła ode mnie. Była w tym i moja wina, ale chciałem dobrze. Nie mogę uwierzyć, że z tak cudownej niespodzianki wyszło coś tak okropnego.
Po kolejnej nieudanej próbie dodzwonienia się do niej, jeszcze bardziej zdenerwowany wybrałem numer Cody’iego.
- Halo? – usłyszałem jego zaspany głos po kilku sygnałach.
Zdezorientowany spojrzałem na zegarek stojący na szafce po drugiej stronie pokoju. Nawet nie zauważyłem kiedy minęła północ.
- Cody, jest może z tobą Patrcia? – spytałem, tak bardzo chcąc usłyszeć twierdząca odpowiedź.
Mimo iż wciąż byłem o niego zazdrosny, wiedziałem że jeśli byłaby z nim nie musiałbym się tak bardzo martwić. Byłbym pewny że jest bezpieczna.
- Czekaj, nie poleciałeś z nią? – w głosie chłopaka mogłem usłyszeć najszczersze zdziwienie.
- Co masz na myśli? – zacząłem się bardziej denerwować.
- Miała zarezerwowane bilety żebyście mogli gdzieś jechać odpocząć. Ostatni raz jak ją widziałem mówiła że jedzie do ciebie żeby zrobić ci niespodziankę.
- Kurwa. – wolną ręką przejechałem przez moje włosy.
- Niall, co zrobiłeś? – chłopak zapytał spokojnie, jednak byłem prawie pewny, że jest gotowy przyjść tu i mnie uderzyć. On tez się o nią bał.
- Chciałem zrobić jej niespodziankę i poprosiłem znajomą o pomoc. Zobaczyła mnie jak się z nią dość czule żegnałem. Widziałem ból w jej oczach i uciekła nie dając mi nic wyjaśnić.
- Próbowałeś do niej dzwonić?
- Od dobry kilkunastu godzin nie robię praktycznie nic innego. Wiesz gdzie chciała lecieć? – miałem wielką nadzieję, że zdradziła miejsce planowanej podróży swojemu przyjacielowi.
- Nie chciała mi powiedzieć. – po tych słowach straciłem już nadzieję – Nawaliłeś.
- Wiem. Muszę teraz znaleźć sposób żeby to naprawić.
- Mam nadzieję że ci się uda. – zdziwiłem się na jego słowa. Zawsze myślałem, że nie podobał mu się fakt, że jestem z brunetką.
- Chcesz żebyśmy byli razem? – sam nie wiem czemu zadałem to pytanie. Niby zawsze byłem o to ciekaw, ale to chyba nie był dobry moment żeby o tym rozmawiać.
- Kocha cię i jest z tobą szczęśliwa. – odparł po chwili – Ty tez ją kochasz. I to mi wystarczy. Chcę żeby była szczęśliwa. Jeśli ja jej nie mogę dać tego szczęścia, cieszę się że robi to ktoś kto ją dobrze zna.
Przypomniał mi się moment, gdy dziewczyna opowiedziała mi o swoim jedynym związku po tamtych wydarzeniach z Nowego Jorku.

Siedzieliśmy na kanapie w salonie Patrici oglądając zdjęcia na jej laptopie. Dziewczyna zgodziła mi się opowiedzieć trochę o tym co działo się u niej po jej przyjeździe do Londyny. Po obejrzeniu sporej już ilości zdjęć i przy tym usłyszeniu wielu historii natrafiliśmy na zdjęcie mojej dziewczyny z Cody’ym. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że chłopak ciasno obejmował dziewczynę a ich usta była złączone. Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia po czym od razu przeniosły na dziewczynę.
- Byłaś z Cody’m? – mimo iż odpowiedź miałem przed oczami musiałem o to spytać.
- Przez pewien czas.- spojrzała na mnie tym tak bardzo uwielbianymi przeze mnie oczami – Zgaduję że tą historię też chcesz poznać?- spytała, jednak podejrzewałem że znała już odpowiedź. Pokiwałem tylko głową. Zamknęła laptop i odłożyła do na stolik stojący przed kanapą.
- Nie pamiętam dokładnie ile czasu od mojego przyjazdu do Londynu minęło gdy to się stało. – zaczęła wracając do swojej wcześniejszej pozycji na kanapie i zaczęła bawić palcami lewej ręki. Dokładniej mówiąc tym, gdzie spoczywał pierścionek, który podarowałem jej z okazji urodzin. Nigdy go nie zdejmowała i uwielbiałem to. Wiedziałem wtedy, że nawet pomimo błędów które popełniałem ona wciąż mnie kochała. – Poznałam Cody’iego na zajęciach. Na początku obawiałam się bliższych kontaktów z kimkolwiek. Jednak gdy pewnego dnia uratował mnie w parku zaczęłam z nim częściej rozmawiać i jakoś tak wyszło że został moim przyjacielem. Spędzał ze mną dużo czasu, zazwyczaj albo w jego mieszkaniu albo u mnie. Rodzice po pewnym czasie przekonali się do niego. Nigdy tak naprawdę nie powiedzieli mi dlaczego, ale zgaduję że było to po tym jak po jednym dniu kiedy nie było mnie w szkole, przyszedł do mnie żeby sprawdzić czy wszystko ze mną dobrze. Przyniósł mi wtedy moją ukochaną czekoladę i nawet pomimo tego że byłam chora i mógł się zarazić, został ze mną praktycznie do północy. Wtedy też zrozumiałam, że żywię do niego jakieś uczucia. Nie byłam pewna co to jest, ale kiedy po pewnym czasie zaprosił mnie na randkę zgodziłam się. Po kilku randkach staliśmy się parą. Spędzaliśmy ze sobą sporo czasu. W końcu chodziliśmy do tej samej szkoły, tańczyliśmy razem. Po zajęciach też zazwyczaj spędzaliśmy czas razem. Byłam z nim wtedy szczęśliwa. Pamiętasz jak zapytałeś się mnie w Paryżu czy byłam tam kiedyś z kimś kogo kochałam? – pytanie skierowane do mnie sprawiło że wróciłem pamięcią do czasu kiedy byliśmy w tamtym mieście. Pokiwałem głową w odpowiedzi przypominając sobie tamten moment. – Byliśmy tam na jednym z turniejów. Zwiedzaliśmy trochę to miasto i to właśnie tam… - dziewczyna przerwała przygryzając wargę. Chyba nie była pewna czy kontynuować to co zaczęła opowiadać. Złapałem jej dłoń, którą wciąż się bawiła i złączyłem razem z moją. Niezależnie co by powiedziała nic by mnie do niej nie zraziło. W końcu kochałem ją niezależnie od jej przeszłości. Uśmiechnęła się delikatnie i wróciła do historii. – Któregoś wieczora podziwialiśmy widok na wieżę Eiffla z naszego balkonu. Nie jestem do końca pewna jak to się stało, ale to właśnie wtedy przeszłam swój pierwszy raz po tamtych wydarzeniach z Nowego Jorku. Nie powiem że było idealnie, bo oboje byliśmy niedoświadczeni i trochę szaleni, jednak było całkiem przyjemnie. – ścisnąłem mocniej jej dłoń, jakby chcąc jej przekazać że wciąż tu jestem. – Jakiś miesiąc po tym zaczęliśmy się kłócić i to dość sporo. W końcu stwierdziliśmy, że jednak nie powinniśmy być razem. Oboje doszliśmy do tego wniosku i chcieliśmy przekazać to drugiej osobie w tym samym czasie. Nie chcieliśmy niszczyć naszej przyjaźni, bo nawet mimo tych kłótni zawsze gdy coś się działo byliśmy dla siebie podporą. Dlatego zostaliśmy przyjaciółmi. Wiem że zawsze mogę do niego iść gdy coś się dzieje. Wciąż się kochamy, ale jak brat z siostrą.

- Niall jesteś tam? – z wspomnień wyrwał mnie Cody
- Tak, jestem.
- Napraw to. Jesteście razem idealni. – powiedział, na co na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Zrobię wszystko co mogę.
Chłopak rozłączył się, zapewne wracając do snu. Ja z kolei po raz kolejny przeszukiwałem listę kontaktów w moim telefonie. Wybrałem jedyny numer, który miałem nadzieję pomoże mi chodź trochę w poszukiwaniach mojej dziewczyny.
- Co się stało Niall? – po zaledwie dwóch sygnałach usłyszałem głos mamy Patrici.
- Rozmawiała może pani z Patricią dziś?
- Nie. A coś się stało?
Opowiedziałem kobiecie to samo co powiedziałem przyjacielowi brunetki.
- Tak mi przykro Niall. Wiesz, że odrzucenie to coś czego ona boi się najbardziej.
- Wiem. Ale kocham ją i to nie tak jak wyglądało. Chcę jej wszystko wyjaśnić.
- Rozumiem. Nie mam pojęcia gdzie może być, ale spróbuję do niej zadzwonić.
- Dziękuję.



Siedziałem na kanapie w jedynym miejscu na świecie, w którym chciałam teraz być. Mój telefon zadzwonił po raz kolejny. Byłam praktycznie pewna kto dzwonił jednak i tak spojrzałam na wyświetlacz. Widząc napis MAMA, zdziwiona odebrałam telefon.
- Halo? – powiedziałam próbując doprowadzić mój glos do w miarę normalnego brzmienia.
- Znów uciekłaś. – bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Skąd wiesz?
- Niall do mnie dzwonił. Opowiedział mi wszystko. Czemu nie dałaś mu wyjaśnić?
- To za bardzo bolało.

Stałem przed drzwiami mojego chłopaka, który cały dzień nie odbierał telefonów ode mnie. Chciałam zrobić mu niespodziankę, jednak to ja bardziej byłam zaskoczona. Przed moimi oczami widziałam tak bardzo bliskiego mi blondyna czule przytulającego pewną dziewczynę. Nie miałam pojęcia kto to jest. Ból który pojawił się wtedy w moim sercu był nie do wytrzymania. Sytuacja w której go spotkałam byłam dla mnie jednoznaczna. Cały dzień ignorował moje telefony, a teraz z jego domu wychodzi kobieta. Jego wzrok spostrzegł mnie i dokładnie widziałam jak jego oczy rozszerzają się ze zdziwienia. Wiedziałam, że chciał mi to wytłumaczyć w momencie gdy jego usta otworzyły się. Jednak nie chciałam tego słuchać. Za bardzo bolało to co zobaczyłam, więc po prostu uciekłam.

- On jest przerażony Patrcia. Boi się że cię straci.
- To co widziałam…
- To jego znajoma kochanie. Z tego co mi powiedział szykował dla ciebie niespodziankę. Dlatego nie odbierał telefonu.
- Mamo…
- Zadzwoń do niego.
- Nie wiem czy chcę usłyszeć teraz jego głos.
- Daj mu wytłumaczyć.
- Pomyślę nad tym.
- Pytał się gdzie jesteś? Zgaduję, że uciekłaś na Hawaje.
- Skąd wiesz?
- Jestem matką. Po prostu wiem.
- Ale nie powiedziałaś mu? – nie wiedziałam czy bardziej chciałam żeby mu zdradziła miejsce mojego pobytu, co zapewne sprawiłoby że przyleciałby tu czy też żeby nie wiedział gdzie jestem. Wolałam chyba podjąć tę decyzję sama.
- Nie. Nie byłam pewna czy na pewno się tam wybrałaś.
- Nie mów mu, proszę.
- Nie powiem. – odetchnęłam z ulgą. – Jednak zadzwoń do niego. Jest zdenerwowany. Mogłam to usłyszeć przez telefon, a to naprawdę wiele znaczy.
- Mamo…
- Już dobrze. Pomyśl o tym.
- Dziękuję.
Rozmowa została zakończona, a ja zostałam z telefonem w ręku rozważając co powinnam teraz zrobić.

29 listopada 2013

Rozdział 37

Odłożyłem widelec na talerz i odwróciłem się w stronę gdzie przed chwilą zniknęła moja dziewczyna. Miałem ogromną nadzieję, że to dzwoniący telefon nie zwiastował konieczności opuszczenia przez nią mojego domu. Tęskniłem za nią za bardzo, żeby znów mieć ją daleko od siebie.
- Patrzenie się na drzwi nie sprawi że szybciej się w nich pojawi. – usłyszałem za sobą moją mamę.
Odwróciłem się w jej stronę dokładnie przyglądając. Za nią też tęskniłem i cieszyłem się, że zrobiła nam niespodziankę i przyjechała w odwiedziny.
- Wiem. – odparłem spuszczając wzrok w dół – Ale nie chcę żeby musiała iść do pracy. Chcę ją mieć tylko dla siebie przez jakiś czas. Tęskniłem za nią.
Mama nic nie mówiąc wstała i podeszła do mnie zamykając w swoich ramionach.
- Jestem pewna, że ona też tego chce.
- Ale to nie zależy od nas.
- Dokładnie tak.
Słysząc kroki na schodach, automatycznie odwróciłem swoją głowę w kierunku drzwi. Chwilę później mogłem zobaczyć w nich brunetkę. Podeszła do swojego wcześniejszego miejsca i usiadła na nim ponownie, odkładając przy tym swój telefon na blat, obok talerza z naleśnikami. Mama poklepała mnie po ramieniu i mówiąc tylko, że musi skorzystać z łazienki zostawiła naszą dwójkę samą.
Spojrzałem niepewnie na dziewczynę nie wiedząc jakie wieści ze sobą przyniosła.
- Musisz iść? – spytałem w końcu.
W odpowiedzi pokręciła głową przecząco. Na moich ustach od razu zagościł uśmiech.
- Czyli cały dzień mamy dla siebie? – po raz kolejny pytanie padło z moich ust.
- Nie do końca. – jej odpowiedź nie spodobała mi się. – Twoja mama tu jest. – dodała widząc moją minę.
- Niedługo już was zostawię. – wtrąciła się do rozmowy wchodząc do kuchni.
Oboje odwróciliśmy się w jej stronę.
- Tak szybko? – spytałem, sam nie do końca pewny czy się z tego powodu cieszę czy smucę.
- Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Chciałam się tylko przywitać. Po za tym jak widzę, masz kogoś kto się tobą zaopiekuje. – spojrzała z uśmiechem w stronę mojej dziewczyny.
Widząc, jak bardzo się obie lubią na mojej twarzy też pojawił się uśmiech. Doskonale pamiętałem jak byliśmy mali i Patricia zawsze uwielbiałam spędzać czas z moją mamą w kuchni. Zwykle ja też kończyłem z nimi, chcąc spędzać czas z moją przyjaciółką. Korzystałem jednak na tym, bo obie uwielbiały gotować i zawsze dostawałem wszystko do spróbowania. A nie mogę nie przyznać, że każda z nich ma talent do gotowania. Lepszej jednak nie umiałbym wybrać.



Kończyłam zmywać po naszym śniadaniu gdy poczułam ciepłe dłonie obejmujące mnie od tyłu i przyciągające bliżej siebie.
- Mama już poszła. – powiedział opierając brodę na moim ramieniu  i tym samym umożliwiając sobie przejeżdżanie czubkiem nosa po mojej odsłoniętej szyi. – Czyli reszta dnia jest tylko dla nas.
Zakręciłam wodę, odkładając ostatni talerz na suszarkę, po czym odwróciłam się przodem do chłopaka.
- I co w związku z tym? – moje dłonie znalazły się na torsie chłopaka
Nie uzyskałam odpowiedzi, ale zostałam uniesiona do góry i po kilku dużych krokach chłopaka spoczywałam na miękkiej kanapie w salonie. Blondyn usadowił się obok mnie, więc skorzystałam z okazji opierając swoją głowę o jego klatkę piersiową. Po chwili telewizor został włączony, a salon zalała kakofonia dźwięków z jakiegoś programu. Niall przeskoczył kilka kanałów, aż w końcu znalazł jakieś reality show. W związku z tym, że nic ciekawszego nie udało się mu znaleźć zaczęliśmy oglądać to.
- Tęskniłem za tym. – powiedział Niall kilka sekund po tym jak odłożył pilot na poduszkę obok siebie.
Uniosłam wzrok na niego, nie wiedząc do końca o co mu chodzi. – Za możliwością leżenia na kanapie z tobą obok.
Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do poprzedniej pozycji. Sama też za tym tęskniłam. Nie miałam ochoty na nic innego czy bardziej wyczerpującego. Wiedziałam, że chłopak też chce odpocząć. To był więc najlepszy sposób na spędzenie naszego wspólnego, wolnego czasu.


Kilka godzin i obejrzanych programów później wciąż spoczywaliśmy na tej samej kanapie. Żadne z nas nie chciało się podnieść, nawet żeby przynieść coś do jedzenie. Ostatecznie jednak przekonałam samą siebie i przyniosłam nam słodycze i butelkę picia. Jednak na długo to nie starczyła i jakieś 30 minut później nic już nie zostało.
Gdy kolejny program się skończył spojrzałam na zegarek, który wskazywał już prawie dziewiątą wieczorem.
- Niall, chodźmy już spać. – powiedziałam podnosząc się z zajmowanego przeze mnie większość czasu miejsca. Odpowiedziała mi jednak cisza. Spojrzałam na twarz chłopaka, która była w tym momencie obrazem spokoju. Zmęczenie chyba go pokonało u mój ukochany spał sobie w najlepsze.
Nie chciałam go budzić, ale wiedziałam że spanie na kanapie nie skończy się dla niego za dobrze.
- Niall… - powiedziałam delikatnie. Chłopak jednak nie zareagował. – Niall, obudź się. – powtórzyłam próbę przysuwając się bliżej niego. Mruknął w odpowiedzi coś niezrozumiałego i przytulił się do mnie. – Niall, chodź pójdziemy do łóżka. – Uchylił swoje oczy i rozejrzał się dookoła, po czym tylko pokiwał głową. Wstałam z jego kolan i łapiąc go za rękę poprowadziłam na górę, do sypialni. Jego oczy były znów zamknięte.
Ledwo znalazł się przy łóżku, a już na nim leżał. Wciąż z zamkniętymi oczami wyciągnął rękę w moją stronę, chcąc zapewne abym do niego dołączyła. Chwyciłam ją i znów znalazłam się w jego objęciach. Schował swoją twarz przy mojej szyi przy okazji oplatając mnie mocno ramionami, jakbym miała mu zaraz uciec. W duchu śmiejąc się z niego, przeniosłam moje własne ręce w jego włosy, zaczynając się nimi bawić. Doskonale wiedziałam, że uwielbia to. Mogłam poczuć jak uśmiecha się przy mojej szyi, a kilka chwil potem znów spał.

***************

Muszę się przyznać, że rozdział powstał w całości dziś. Nie jest długi, ale po prostu nie mam czasu i siły. Szkoła męczy i nie mogę się już doczekać przerwy świątecznej. Wiem, że sam rozdział nie jest za ciekawy, ale mam nadzieję, że chodź trochę się wam spodoba. Rozdział chyba odzwierciedla moje jedyne pragnienie w tym momencie, jakim jest sen. Niestety jutro jeszcze czeka mnie szkoła, więc trzymajcie kciuki żeby chodź trochę udało mi się wyspać w ten weekend. :)
Oglądaliście 1DDay? Jak się podobał? Ja osobiście byłam zachwycona, zwłaszcza Niall'em(co chyba nie jest zbyt trudne do zgadnięcia).
Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam tu: http://ask.fm/Patricia710

16 listopada 2013

Rozdział 36

Leżałam w łóżku Niall’a czekając aż chłopak przyjdzie tu. Powiedział mi, że idzie na dół na chwilę, a nie było go już dłuższy czas. Tak przynajmniej m się wydaje. Byłam zbyt zmęczona żeby się ruszyć i sprawdzić godzinę. Przytuliłam się do poduszki i zamykając oczy tylko na chwilę, zasnęłam. Przez sen czułam jeszcze jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem, a potem ciepłe ręce przyciągają mnie bliżej i przytulają. Tak mogłabym spać już zawsze.



Obudziłem się wciąż czując obok ciepło mojej dziewczyny. Otworzyłem oczy chcąc sprawdzić czy jeszcze śpi czy po prostu leży obok mnie. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz udało mi się wstać przed nią i móc chodź przez chwilę delektować się widokiem spokojnej dziewczyny. Rzadko kiedy była taka więc lubiłem te momenty. Przypominały mi nasze dzieciństwo.
Patricia zaczęła się kręcić, ale na szczęcie nie obudziła się, tylko przekręciła kładąc swoją głowę na moim torsie. Jej lewa ręka zacisnęła się na koszulce którą miałem na sobie, a twarz wykrzywiła się w grymasie jakby bólu. Zapewne śniło się jej coś złego, więc delikatnie, nie chcą jej obudzić, przeniosłem swoją dłoń na jej plecy i zacząłem je głaskać. W międzyczasie zacząłem też nucić jej ulubioną piosenkę aby przegonić złe sny. Po kilku minutach dziewczyna odprężyła się i rozluźniła uścisk na mojej koszulce. Wciąż jednak nie zabrała dłoni. Prawdę mówiąc, nie przeszkadzało mi to. Lubiłem mieć ją blisko siebie. Przez te kilka lat, gdy jej nie było brakowało mi tego, i nawet gdy teraz odzyskałem ją już jakiś czas temu, wciąż nie chciałem jej wypuścić. Znaczyła dla mnie zbyt dużo.
Przekręciłem głowę w drugą stronę chcąc sprawdzić godzinę. Zegarek stojący na szafce wskazywał kilka minut po 11. Nie było już tak wcześnie, ale późno też nie było. Oboje mogliśmy dziś pozwolić sobie na lenistwo. I miałem nadzieję, że przez najbliższe kilkanaście dni też tak będzie. Byłem pewny, że nie będę miał żadnych zobowiązań odnośnie pracy, jednak nie do końca przesądzone było to jeśli chodzi o dziewczyną. Doskonale wiedziałem, że czasami dzwonią do niej danego dnia i musi się gdzieś pojawić.
Kolejne minuty leżałem w tym samym miejscu rozkoszując się ciszą i spokojem. Towarzyszył mi równomierny oddech dziewczyny i mój własny. Po upływie kilkunastu minut dziewczyna po raz kolejny zaczęła się kręcić, jednak tym razem jej oczy otworzyły się i chwilę później podniosła głowę z mojej klatki piersiowej.
- Dzień dobry. – powiedziałem uśmiechając się do niej.
Na jej twarzy też pojawił się uśmiech, podczas gdy ona przejechała ręką przez swoje włosy i opadła na poduszkę obok mnie, wciąż próbują się obudzić.
- Dobrze się spało? – spytałem, sam odgarniając kilka zagubionych włosów z jej twarzy
- Całkiem przyjemnie. – uśmiech wciąż gościł na jej twarzy – Miałam jakiś nieprzyjemny sen, ale chyba pomogłeś go odgonić.
- Jest taka możliwość. – mogłem zobaczyć wdzięczność w jej oczach.
Chcąc odgonić jej myśli o tego, o czym był ten sen przekręciłem się na łóżku tak, że teraz znajdowałem się nad nią, opierając swoje dłonie po obu stronach jej głowy.
- Dostane buziaka na dzień dobry? – spytałem samemu przysuwając się bliżej jej ust
- Nie wiem czy zasłużyłeś. – drażniła się ze mną, jednak jej ręce powędrowały w moje włosy i chwilę potem nasze usta się złączyły.
Gdy oderwałem swoje usta od jej, dotarł do nas głos otwieranych drzwi. Brunetka spojrzała na mnie zdziwiona.
- Nie zamknąłeś ich?
- Zamknąłem. – odparłem równie zdziwiony jak ona – To musi być ktoś kto ma klucze.
Nieznany nam jeszcze gość kierował się właśnie schodami na górę. Kroki zatrzymały się przed drzwiami od sypialni, które zaczęły się otwierać.
- Śpisz jeszcze Niall? – moja mama weszła do środka, na co zarówna Patricia i ja wypuściliśmy westchnienie ulgi.
Jednak chwilę później policzki mojej dziewczyny oblały się rumieńcem widząc w jakiej sytuacji zastała nas moja mama. W końcu wciąż wisiałem nad dziewczyną.
- Dzień dobry. – powiedziała brunetka nieśmiało się uśmiechając, z wciąż uroczo czerwonymi policzkami.
- Cześć kochanie. – moja mama odparła, jakby ignorując to co widzi – Tak się domyślałam, że tu będziesz.
Przekręciłem się znów na swoją stronę łóżka, po czym wstałem i uściskałem własną mamę.
- Stęskniłem się. – nie ukrywałem tego
- Ja za tobą też synku. – uśmiech na twarzy mojej mamy, pokazywał mi jak bardzo była szczęśliwa – Ubierzcie się, a ja zrobię wam coś do jedzenia. Mam nadzieję, że znajdę coś w twojej lodówce. – posłała mi surowe spojrzenie, a ku mojej dziewczynie uśmiech.
- Zrobiłam zakupy kilka dni temu. Coś powinno tam być. – wtrąciła się Patricia
Odwróciłem się w jej stronę zdziwiony, a mama wyszła z pokoju.
- Zrobiłaś mi zakupy? – podszedłem do łóżka i chwilę potem znów leżałem obok niej, tym razem trzymając ją w swoich objęciach
- Tak. Podejrzewałam że jak wrócimy to nie pozwolisz mi jechać do siebie, a tym bardziej nie będzie nam się chciało rano jechać na zakupy. Więc myślę, że z tego co kupiłam do jutra byśmy jakoś dożyli. No chyba, że chłopcy wpadli by z wizytą. – puściła mi oczko, po czym wyplatała się z moich objęć i ruszyła w kierunku łazienki – Dołączysz do mnie czy wolisz iść później?
Nie zastanawiając się nawet dwa razy, szybko wstałem z łóżka i podążyłem w ślad za dziewczyną. Nie mógłbym przegapić wspólnego prysznica, a tym bardziej, gdy to ona go proponuje.



Wyszłam spod prysznica owijając się mięciutkim ręcznikiem. Niall zostawił mnie już kilka minut temu udając się do swojej mamy do kuchni. Wytarłam się i doprowadziłam do stanu, w którym mogłam wyjść z łazienki. Założyłam na siebie ulubione spodnie i jakąś koszulkę. Zostawiając włosy tak jak były ruszyłam na dół, kierując się zapachami roznoszącymi się w powietrzu. W kuchni zastałam już jedzącego blondyna i jego mamę wciąż smażącą naleśniki. Uśmiechnęłam się do niej szeroko po czym zajęła miejsce obok chłopaka, gdzie czekał już na mnie talerz z przygotowanym jedzeniem.
Jedząc przysłuchiwałam się konwersacji pomiędzy synem a mamą. Ich przekomarzanie się było urocze. Tak samo Niall przekomarzał się z chłopakami czy ze mną, jednak z mamą to było coś innego.
Kobieta skończyła smażyć placki i usiadła naprzeciwko nas.
- Jakie macie teraz plany? – spytała sama zaczynając jeść
- Odpocząć. – odpowiedział za nas chłopak, wciąż przeżuwając. Roześmiałam się, bo przez jedzenie które znajdowało się w jego ustach nie do końca łatwo było zrozumieć co ma na myśli. – Nie mamy zamiaru się stąd ruszać przez najbliższy tydzień.
- O ile będzie to możliwe. – dodałam, wiedząc że zawsze może pojawić się coś, co zmusi mnie do opuszczenia jakże przytulnego domu mojego chłopaka.
Maura spojrzała na mnie z pytaniem w oczach.
- Możliwe, że będę musiała iść do pracy, jeśli wyjdzie taka konieczność. – wytłumaczyłam
- Miejmy nadzieję, że tak nie będzie. – dodał Niall już z pustą buzią

Jakby na zawołanie odezwał się mój telefon. Przepraszając towarzyszącą mi dwójkę ruszyłam na górę chcąc sprawdzić kto nam przeszkadza. W oczach Niall’a widziałam, że ma ogromną nadzieję, że to nie będzie nikt, kto ściągnie mnie do pracy. Ja sama miałam taką samą nadzieję.

2 listopada 2013

Rozdział 35

Widziałam, jak z twarzy Niall’a odpływają kolory. W jednej chwili jego oczy rozszerzyły się tak, jak jeszcze nigdy nie widziałam, a twarz stała się przeraźliwie blada.
- Nie, tylko nie to. – zaczął mówić sam do siebie. – Obiecałem, że cię nie skrzywdzę. Nie mogłam cię skrzywdzić. – chciał zabrać dłonie z mojej twarzy, ale nie pozwoliłam mu, łapiąc je i splatając razem z moimi.
- Niall, spójrz na mnie. – chłopak nie chciał dostosować się do mojej prośby, tylko wciąż mówił że nie mógł tego zrobić, że obiecał sobie że mnie nie skrzywdzi – Niall! – krzyknęłam i dopiero to zadziałało.
Wciąż przestraszone oczy chłopaka spojrzały na mnie. Wypuściłam jedną z jego dłoni i skierowałam moją do jego policzka. Potarłam go kciukiem, a chłopak wtulił się w moją dłoń zamykając oczy.
- Nie skrzywdziłeś mnie. – powiedziałam spokojnym głosem – Po prostu mnie przestraszyłeś i to mi przypomniało pewne rzeczy z przeszłości. – wytłumaczyłam mu spokojnie
Oczy chłopaka otworzyły się i znów mogłam ujrzeć ten jakże uwielbiany przeze mnie błękit.
- Czy on.. wtedy… - chciał o coś zapytać, jednak przyłożyłam mu palec do ust
- Nie myśl o tym. – uśmiechnęłam się nieśmiało – Po prostu straszenie mnie, zwłaszcza gdy jestem naga nie jest dobrym pomysłem.
W odpowiedzi otrzymałam tylko kiwnięcie głowa. Irlandczyk wciąż wpatrywał się we mnie, jakby szukając jakiś oznak strachu lub tego, że chcę od niego odejść. Wstałam z zajmowanego przeze mnie miejsca na łóżku, na co mięśnie chłopaka się napięły. Dla uspokojenia złożyłam całusa na jego czole, po czym odeszłam w kierunku jego walizki, chcąc znaleźć mu coś do założenia na siebie. Jego oczy dokładnie kontrolowały moje ruchy. Po znalezieniu mu jakiś bokserek podeszłam w do niego i wyciągnęłam je w jego stronę.
- Idź weź prysznic i ubierz się w coś. – powiedziałam, kierując w jego stronę niewielki uśmiech – Ja w tym czasie zamówię śniadanie i sama się ubiorę. A potem możemy iść tam, gdzie tak bardzo chciałeś mnie zabrać. – słysząc ostatnie zdanie chłopak wyraźnie się odprężył.
Podniósł się i ruszył w kierunku łazienki. Jednak po kilku krokach zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
- Przepraszam Mała. – powiedział skruszony
- Nic się nie stało. – podeszłam do niego – Nie wiedziałeś. – objęłam go i przytuliłam do siebie, chcąc odgonić do niego poczucie winy. Udało mi się wywołać jakąś reakcję, bo po chwili ramiona Niall’a objęły mnie szczelnie przyciągając jeszcze bliżej chłopaka.
- Przepraszam. – powiedział w moje włosy, gdzie schował swoją twarz – Wynagrodzę ci to jakoś.
- Nic nie musisz robić. – odparłam unosząc swoją głowę aby spojrzeć w jego oczy – Wystarczy mi że będziesz przy mnie. Wtedy czuję się bezpieczna.



Wystarczy mi że będziesz przy mnie. Wtedy czuję się bezpieczna.
Słowa Patrici chodziły mi po głowie cały czas. Louis miał rację. Moja ukochana czuję się przy mnie bezpieczna. O ile nie najdę jej z zaskoczenia.
Stałem pod strumieniem wody nie do końca pewnym jakiej temperatury ona jest. Nie mogłem wyrzucić z głowy kilkunastu ostatnich minut. Chciałem wiedzieć, co takiego się stało, że dziewczyna tak zareagowała, ale z drugiej strony nie chciałem znów widzieć jej w takim stanie, w jakim była gdy opowiedziała mi prawdę. Wciąż kontynuując moje rozmyślania zacząłem wykonywać to, po co tu rzeczywiście przyszedłem.
Gdy już się umyłem, jednak wciąż stałem pod ciepłą wodą usłyszałem pukanie do drzwi.
- Niall? – głos mojej dziewczyny sprawił, że od razu wyłączyłem wodę i odwróciłem się w kierunku drzwi, jakbym miał ją tam zobaczyć
- Coś się stało? – spytałem wciąż zdenerwowany
- Śniadanie już jest. – wypuściłem powietrze, które nawet nie wiem kiedy zacząłem wstrzymywać
- Już wychodzę. – odpowiedziałem opuszczając prysznic.
Nawet nie zauważyłem, że minęło już tak wiele czasu odkąd zamknąłem za sobą drzwi od łazienki. Szybko wytarłem się i założyłem bokserki wybrane dla mnie przez Patricie i ruszyłem do drzwi. Chwilę potem byłem już w pokoju, gdzie czekało na mnie śniadanie. Nigdzie jednak nie widziałem moje dziewczyny. Panika znów zaczęła wkradać się w moje ciało, gdy w drzwiach od sypialni pojawiła się brunetka. Po raz kolejny wypuściłem wstrzymywane powietrze. Jej spojrzenie zatrzymał się na mnie, a na twarzy pojawił uśmiech.
- Chodź tu do mnie. – dwa razy nie trzeba było mi tego powtarzać i chwilę potem miałem ją już w swoich objęciach
- Przep… - dziewczyna zatkała mi usta swoją dłonią
- Nie mówmy już o tym. – powiedziała, powoli odsuwając swoją dłoń od moich ust – Jesteśmy w Paryżu. Jemy śniadanie i realizujemy twoje plany.
Pokiwałem głowa w ramach potwierdzenia, po czym nie mogąc już wytrzymać, skierowałem swoje usta w stronę tych tak bardzo kuszących mnie ust dziewczyny.



Szłam obok Niall’a przyglądając się bardziej zachwyconemu Paryżem chłopakowi niż samemu miastu. Jego głowa obracała się z jeden strony na drugą podziwiając mijane przez nas budynki, sklepy i tym podobne rzeczy.
Doskonale wiedziałam, że chłopak wciąż czuje się winny temu, co miało miejsce rano. Nie chciałam żeby to robił, dlatego też starałam się zająć czymś jego myśli. Zwiedzanie Paryża okazało się doskonałym pomysłem.
- Jak ci się podoba miasto? – spytałam skręcając do mijanego przez nas parku i ciągnąc za sobą chłopaka
- Jest śliczne. Byłem tu już kilka razy, a nigdy naprawdę go nie zobaczyłem. – kierowaliśmy się do fontanny stojącej w odwiedzanym przez nas parku. Dookoła niej można było dostrzec kilka ławek, które to stały się naszym głównym celem.
- Wiem co masz na myśli. Mi też dopiero za którymś z kolei razem udało się je zobaczyć.
- Byłaś już tu? – zdziwiony chłopak aż zatrzymał się w połowie kroku i przypatrywał mi.
Pokiwałam głową w odpowiedzi, ruszając dalej. Niall dołączył do mnie dopiero po chwili gdy już wygodnie siedziałam na jednej z ławek i przypatrywałam fontannie.
- Czemu mi nie powiedziałaś? Nie nalegałbym wtedy tak bardzo na to zwiedzanie. – zajął miejsce obok mnie i po raz kolejny przyciągnął bliżej siebie. Oparłam się o jego tors i kontynuowałam rozglądanie dookoła.
- Nie chciałam ci psuć tej radości zabrania mnie na spacer po Paryżu. Poza tym, spacerowanie tu jest bardzo przyjemne. Zwłaszcza z kimś kogo kocham. – uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Nie byłam pewna czy Niall może go zobaczyć, ale coś mi podpowiadało, że tak. –No i zdecydowanie potrzebowałeś wyrwać się z tego pokoju hotelowego i przenieść swoje myśli na coś innego.
- Kocham cię. Po prostu pamiętaj o tym.
Po słowach chłopaka zapadła pomiędzy nami cisza. Ja przypatrywałam się otoczeniu dookoła i delektowałam chwilą spokoju u boku Irlandczyka. On z kolei myślał nad czymś, a jego palce bawiły się moimi włosami.
- Byłaś tu kiedyś z kimś kogo kochasz? – spytał po chwili
- Jestem.
- Ale przede mną.
- Tak. – odparłam, nie do końca pewna czy to dobry moment na taką rozmowę.
- Kto to był?
- Niall, nie rozmawiajmy teraz o tym. – podniosłam się i popatrzyłam w jego oczy – Kochałam go wtedy, ale nie tak jak ciebie. To był inny rodzaj miłości.
- Opowiesz mi o tym kiedyś? – widziałam ciekawość w jego oczach i doskonale wiedziałam, że tę historię też będzie musiał poznać. Na szczęście nie była ona już tak przerażająca jak ta, którą najbardziej bałam się mu opowiedzieć. Tą nawet lubiłam. W końcu była to miłość do chłopaka, któremu zaufałam jako pierwszemu po tym wszystkim.
- Obiecuję. – przeniosłam swoją dłoń na jego policzek i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach – Nie masz się o co martwić. Jesteś jedynym którego tak bardzo kocham.


Kierowaliśmy się już w stronę hotelu, gdzie chcąc zdążyć na koncert, powinniśmy być za 10 minut. Patricia mówiła, żebyśmy wracali wcześniej, ale nie mogłem zaprzepaścić szansy, spędzenia z nią jak największej ilości czasu sam na sam.
Wciąż czułem się źle w związku z tym co miało miejsce rano, jednak rozmowa w parku i większość dnia spędzona z moją dziewczyną spowodowały poprawę mojego samopoczucia. Możliwość bycia obok niej i wizja tego, że niedługo będziemy już w domu dodawała do tego jeszcze więcej szczęścia.
Praktycznie idealnie o czasie weszliśmy do hotelu tylnymi drzwiami. Byłem bardziej zziajamy biegiem, ktorym musieliśmy pokonać ostatnie kilka ulic niż moja dziewczyna. Oparłem się o ścianę ciężko oddychając. Brunetka z kolei stała oparta o ścianę i szeroko się do mnie uśmiechała.
- Jak to możliwe, że jestem bardziej zmęczony niż ty? – spytałem  normując swój oddech. Wyciągnąłem rękę w kierunku dziewczyny, a gdy ona ją chwyciła pociągnąłem ją w kierunku, gdzie powinna już na nas czekać reszta.
- Mam więcej praktyki. – wesoły głos dziewczyny jasno dał mi do zrozumienia że się ze mnie nabija.
- Zobaczymy jeszcze kto tu ma w czym więcej praktyki. – złapałem dziewczynę w pasie i przerzuciłem sobie przez ramię, wciąż idąc w odpowiednim kierunku.
- Niall, postaw mnie na ziemi! – śmiech dziewczyny towarzyszył krzyczanym przez nią słowom.
- Nie mam tego w planach. – miałem ochotę się z nią podroczyć.
- Niall!
- Zostawcie te krzyki na noc. – jak zawsze Harry musiał wtrącić coś od siebie.
Posłałem mu mordercze spojrzenie, po czym postawiłem dziewczynę na ziemi. Długo jednak nie stała na niej, bo Louis porwał ją w objęcia chcąc się przywitać, co skończyło się wpadnięciem na czekającego na nas Paul’a. Oboje wybuchli śmiechem, po czym przeprosili go i ruszyli znów do nas.
- Wiesz Style’s, on przynajmniej ma z kim krzyczeć w nocy. – skomentowała wcześniejszą wypowiedź Loczka – Czujesz się zazdrosny?
- O mojego blondaska? – chłopak objął mnie jedną ręką, a drugą poburzył moje włosy – Zawsze.
- Sora Hazza, ja już mam swoją wybrankę. - odepchnąłem go od siebie i objąłem Patricię, łącząc moje dłonie na jej brzuchu, a brodę opierając na ramieniu.
- Idziemy. – przerwał naszą rozmowę Paul.
Wszyscy podążyliśmy za mężczyzną i po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodach, które wiozły nas na arenę. Moja dziewczyna zajęła się rozmową z Perrie i obie ignorowały zarówno mnie i Zayn’a.
‘Kobiety” powiedział bezgłośnie Malik, po czym zamknął oczy chcąc zapewne trochę odpocząć podczas nie tak krótkiej drogi. Widząc, że raczej nie uda mi się przerwać rozmowy tej dwójki, wziąłem z niego przykład i też znalazłem sobie wygodna pozycję oddając się relaksowi.




Siedziałam właśnie w samolocie, praktycznie śpiąc, opierając się o mojego chłopaka. Była prawie północ, a my lecieliśmy już do Londynu. Nikt nie był dostatecznie obudzony żeby porozmawiać o czymkolwiek. Większość spała albo właśnie usypiała. Sama nie byłam wyjątkiem, chodź nie udawało mi się za dobrze zasnąć. Za każdym razem gdy już prawie spałam mężczyzna siedzący obok mnie, którego nie znałam i nie był częścią załogi 1D, uderzał mnie przez sen lub coś takiego przez co się wybudzałam. Mogłabym poprosić Niall’a o zamianę miejsc, jednak chłopak już spał i nie chciałam go budzić. Postanowiłam się więc jakoś z tym przemęczyć, pozwalając jednocześnie Irlandczykowi na trochę snu. Zawsze pozostawała mi opcja długiego spania rano.

********************
Ze względu na wolne jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Wydaję mi się, że w najbliższych rozdziałach będzie trochę przeskoków w czasie. Tak chyba będzie dla mnie lepiej. Mogę też powiedzieć, że zbliżamy się powoli ku końcowi. W moim zeszycie, gdzie mam wszystko rozpisane, zostały już tylko 4 większe punkty do końca. Zostało tylko znaleźć czas, żeby je napisać. A ostatnio z czasem bywa różnie. W kolejny weekend, mimo że jest długi, raczej nie będę go miała. Ale mam nadzieję, że tak jak to teraz bywa, za ok. 2 tygodnie pojawi się kolejny rozdział. Trzymajcie kciuki. :)
Pochwalę się też, o ile jest się czym chwalić, że dołączyłam do Natalii i teraz obie tłumaczymy Stay'a. Jeśli ktoś jest zainteresowany tym opowiadaniem o Harry'm, zapraszam: STAY
A teraz wracam do nauki i czekającego na mnie "Pana Tadeusza". Udanego weekendu.
Enjoy!