14 sierpnia 2013

Rozdział 28 | Ważna informacja

Gdy dwie dziewczyny zniknęły z zasięgu naszego wzroku wszyscy spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Chwilę później wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie.
- Nie mam pojęcia o co chodzi. – wytłumaczyłem podnosząc ręce w geście obronnym
I taka była prawda. Jedynym co mi przychodziło do głowy była myśl, że chodziło o coś związanego ze Style’sem. Jednak co Perrie miała z tym wspólnego?
Zapewne każdy z nas był ciekawy o co chodzi i myślał o tym. Jednak zaczęliśmy jakąś luźną konwersacje. Rozmawialiśmy o trasie, o tym co będzie potem. W końcu dziewczyny znudzone naszymi tematami ruszyły poszukać pozostałej dwójki przedstawicielek ich płci. Gdy i one zniknęły i nie wracały przez najbliższe pół godziny całą piątką zaczęliśmy debatować nad tym czemu cała czwórka zniknęła. I nasze pomysły okazywały się być coraz głupsze.
Dwie godziny później, gdy leżeliśmy rozwaleni gdzie się da i wpatrywaliśmy się w ekran mojego telewizora, na którym wyświetlany był jakiś mecz, do pokoju weszły cztery roześmiane dziewczyny. Gdy nas zobaczyły zaczęły się śmiać jeszcze bardziej.
- My wychodzimy. – poinformowała nas Danielle
Dopiero teraz zobaczyłem, że moja dziewczyna ma na sobie coś więcej niż moją koszulkę. Założyła dżinsy, w których była wczoraj i moją bluzę. Na jej ramieniu spoczywała jej torebka.
Chciałem wstać i się pożegnać, tak jak pozostali, ale dostaliśmy tylko przesłane buziaki i dziewczyny ruszyły do wyjścia, po chwili opuszczając mój dom.
- One coś kombinują – odezwał się po chwili Louis
- One zdecydowanie coś kombinują – dodał Harry
Żaden z nas nie wiedział co powiedzieć, więc po prostu wróciliśmy do oglądania meczu.



Chciałyśmy już właściwie wrócić z Perrie do reszty gdy dołączyły do nas Danielle i Eleanor. Więc wtajemniczyłyśmy je w nasz już gotowy plan, a potem jakoś zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim. Perrie pokazała im tamtą wiadomość i dziewczyny już wiedziały o mojej przeszłości.
Szczerze mówiąc, czułam się trochę dziwnie z tym, że już tak wiele osób o tym wiedziała. Jednak ufałam im.
Nawet nie wiem jakim cudem z tematu przeszłości zeszłyśmy na temat naszego życia seksualnego. Łazienka Niall’a zamieniła się w miejsce zwierzeń. Ostatecznie stwierdziłyśmy, że naszym chłopakom przyda się miłe pożegnanie i potrzebujemy do tego jakiejś seksownej bielizny. Tak więc postanowiłyśmy ruszyć na zakupy.
Dziewczyny dały mi chwilę na ogarnięcie się i postanowiłyśmy najpierw wstąpić do mojego mieszkania, żebym mogła przebrać się.
I takim oto cudem jesteśmy teraz w centrum handlowym zmierzając do wybranego przez nas sklepu. Cały czas rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Nawet nie wiem dokładnie z czego się śmiałyśmy. Po prostu dopisywał nam humor. Z powodu zakupów jak i misternie obmyślonego planu zemsty na szanownym panu Style’się.
Przed udaniem się do najważniejszego sklepu podczas naszej wyprawy wstąpiłyśmy jeszcze do paru innych. Dlatego też byłyśmy już delikatnie mówiąc obładowane torbami. Jednak chcąc wypełnić tak misternie przygotowany plan warto było się poświęcić.
Już zdążyły zapowiedzieć całemu One Direction, że dziś wieczorem idą do klubu. Z nami. Chłopcy jednak nie byli świadomi konsekwencji zgodzenia się na to co się dziś stanie. Właściwie najbardziej ucierpieć dziś, a właściwie jutro rano miał Harry. Na pozostałą czwórkę też przyjdzie poro, jednak to już nie będzie zemsta, tylko urocze pożegnanie zaplanowane przed czasem.
Wciąż roześmiane dotarłyśmy do głównego punktu naszej wyprawy. Weszłyśmy do środka i po posłaniu niewinnych uśmiechów w kierunku obsługi ruszyłyśmy na poszukiwanie tego co nam potrzebne.



Żaden z nas nie wiedział co planują dziewczyny. Czekaliśmy na nie w klubie, tak jak nam kazały.
Prawdę mówiąc byłem zdenerwowany. Nie miałem pojęcia co może się dziś wydarzyć. Nie chciałem żeby ten ktoś znów przeraził moją dziewczynę. Jestem też okropnie ciekawy co dziewczyny zaplanowały. Biorąc pod uwagę fakt, ile czasu spędziły na piętrze mojego domu a potem razem na zakupach, czego dowiedzieliśmy się dzięki zdjęciom w internecie, bałem się co tu się będzie działo.
Kończąc mojego drinka zobaczyłem zszokowane spojrzenia Louis’a, Liam’a i Zayn’a patrzące się na coś za mną. Odstawiając pustą już szklankę na nasz stolik odwróciłem się, chcąc sprawdzić co spowodowało ich reakcję. Harry siedzący obok mnie postąpił podobnie.
Gdy zobaczyłem nasze dziewczyny moja twarz musiała wyglądać podobnie do pozostałej trójki. Szły w nasza stronę, co nie było niczym niezwykłym. Jednak to jak były ubrane zdecydowanie podnosiło temperaturę w ciałach całej naszej piątki.
Loczek wyszczerzył się na ten widok i jako jedyny z naszej piątki wstał i ruszył im na spotkanie. Pozostała trójka wraz ze mną siedziała i po prostu się w nie wpatrywała.
Takie ubieranie się powinno być zakazane. Albo przynajmniej dozwolone tylko w miejscach, gdzie nikt oprócz nas nie mógłby ich zobaczyć.
Dziewczyny po kolei przytuliły się do Hazzy i ruszyły w naszym kierunku. Otrząsnęliśmy się dopiero gdy usiadły obok nas. Style’sa okropnie to bawiło, a my posyłaliśmy mu złowrogie spojrzenia. Dziewczyny jednak nie robiły sobie nic z jego śmiechów.
- Wyglądasz cudownie – wykrztusiłem w końcu z siebie w kierunku Patrici.
Dziewczyna skomentowała to szerokim uśmiechem i złapała moją rękę ciągnąc w kierunku parkietu.
Leciała jakaś wolna piosenka więc przyciągnąłem dziewczynę do siebie, łącząc swoje dłonie na jej plecach. Brunetka wtuliła się w mnie i obejmowała moją szyję.
- Musimy upić Style’s. – powiedziała podczas tańca
Popatrzyłem na nią zdziwiony.
- Szykujemy mu jutro piękną zemstę z dziewczynami. – szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy – Więc musimy go upić i musimy wszyscy spać w jednym miejscu.
- Jak macie zamiar się zemścić? – to ciekawiło mnie w tej chwili najbardziej
- Nie mogę powiedzieć. – puściła mi oczko – Ale będzie wkurzony. Bardzo wkurzony.
Nie zadawałem więcej pytań. Wystarczyła mi świadomość, że dziewczyna jest szczęśliwa i że Harry’emu dostanie się za przeszkadzanie nam.
Po skończonej piosence wróciliśmy do stolika, gdzie czekały już na nas drinki i wódka.
Reszta wieczoru minęła nam na kursowaniu pomiędzy parkietem, stolikiem i barem. Harry chyba nie domyślił się, że dziewczyny chcą go upić przy okazji nie upijając siebie. Piły z nim na zmianę, a gdy już wszystkie spotkały się przy stoliku posyłały sobie jakieś dziwne uśmieszki.
Ostatecznie loczek raczej nie będzie wiedział jak znalazł się w mieszkaniu Zayn’a i Perrie.  Aż boję się pomyśleć co te cztery potworki mu zaplanowały.
To naprawdę są potworki. Dziś torturowały nas tymi swoimi ubraniami, które nie zakrywały tyle ile powinny, a jutro ich tortury przeniosą się na niego. Chodź to on wyjdzie na tym gorzej niż my.
Opadłem zmęczony na łóżko zanim jeszcze zdążyłem cokolwiek z siebie zdjąć. Przed zapadnięciem w sen usłyszałem jeszcze tylko chichot mojej dziewczyny, która pomogła mi tu dotrzeć.



Obudziły mnie rozmowy Dan i El. Podniosłam się zaspana i spojrzałam na nie pytającym wzrokiem.
- Trzeba się niedługo zabierać za akcję. – wytłumaczyła mi Dan – Najpierw zabezpieczymy naszych, potem bierzemy się za zemstę.
Pokiwałam tylko głową w odpowiedzi i opadłam na łóżku, na którym wciąż spała Perrie. Ta tylko przekręciła się i przytuliła do mnie. Uśmiechnęłam się do samej siebie w też ją przytuliłam.
Razem z dziewczynami spałyśmy dziś razem. Cała czwórka w jednym łóżku. Nie wiem do końca jak Danielle i Eleanor sprawiły, że Lou i Liam nie zorientowali się że śpią ze sobą, ale nie mam zamiaru w to wnikać. Jedyne na co mam ochotę to sen. Niestety aby zrealizować plan trzeba wstać.
Chęć snu była jednak silniejsza i przytulając się mocniej do blondynki odpłynęłam do krainy snów na następne kilkanaście minut.
Po raz kolejny obudziłam się gdy została z nas ściągnięta kołdra. Tym razem dotknęło to i mojej towarzyszki. Niechętnie otworzyła oczy i popatrzyłam na El stojącą w nogach łóżka z naszym przykryciem w rękach.
- Wstajecie teraz. – powiedziała, rzucając kołdrę na ziemie – Dan się już zajęła chłopakami. Zostało tylko zrealizować misję.
Z jękiem sprzeciwu obie zwlekłyśmy się z łóżka. Wzięłam ze sobą torbę, w której miałam ubrania, i ruszyłam do łazienki wciąż na w połowie śpiąc. Zmotywowałam samą siebie tym, że potem sobie odeśpię i że wreszcie zemszczę się na Style’się za te ciągłe przerywanie nam.
Ogarnęłam się najszybciej jak mogłam i zostawiając torbę w pokoju gdzie spałyśmy, ruszyłam na dół gdzie powinny być już dziewczyny.  Perrie spotkałam w pokoju. Już z uśmiechem na ustach ruszyłyśmy na dół aby wszystko dokładnie przygotować.
Harry Style’s uwaga, nadchodzimy!

****************

Do końca wakacji nie pojawi się żaden rozdział. Potrzebuję przerwy. Mam mętlik w głowie i muszę wszystko przemyśleć i sobie poukładać. Wasze blogi będę czytać i postaram się komentować.
Mam nadzieję, że jak już wrócę we wrześniu, wy wciąż tu będziecie.
Dziękuję WAM za ponad 9000 wejść. To cudowne patrzeć na tą liczbę, która cały czas wzrasta. 
Zastanawiam się nad założeniem drugiego bloga, ale nie z opowiadaniem. Ale to kwestia do przemyślenia.
A teraz żegnam was na jakiś czas. Postaram się dodać kolejny rozdział tak do połowy września, ale nie obiecuję. Zobaczę jak to będzie teraz w szkole. Bo czas się wziąć do nauki. 
Enjoy!

11 sierpnia 2013

Rozdział 27

Spotkaliśmy Harry’ego w połowie drogi.
- Znalazłem ich – krzyknął z zadziornym uśmiechem na twarzy, po czym już ciszej dodał – Widzę, że była ciekawa na noc.
Posłałam mu wiele mówiące spojrzenie, po czym ruszyłam na dół zostawiając loczka z Niall’em. Ten zapewne go uderzył, bo ostatnim co usłyszałam było „Za co?”.
Uśmiechając się do siebie, podążyłam do salonu chcąc zobaczyć kto jeszcze wpadł. Powinnam winić wszystkich nas odwiedzających za przerwanie, jednak to Style’s to zrobił. I to nie po raz pierwszy.
Z jednej strony to może to i dobrze, że nam przerwał. Jeśli zaszłoby to dalej, od razu po tej rozmowie mogłoby być trochę niezręcznie. Z drugiej jednak strony bałam się, że Niall znów zaczniesz się bać że mnie skrzywdzi. No i prawdę mówiąc chciałam żeby to się stało.
Na szczęście zostanę tu z Niall’em jeszcze przez jakiś czas więc biorąc pod uwagę naszą zawziętość w tej sprawie, w końcu i tak do tego dojdzie.
Ale Style’sowi i tak przydałaby się nauczka za to ciągłe przeszkadzanie nam. Muszę porozmawiać na ten temat z blondynem. Gdyby on pomógł coś zaaranżować, poprosiłabym o pomoc Nicole, Mel, może i Perrie. Tak, to jest dokładnie to co musze zrobić.
Zajęta swoimi myślami nie zauważyłam Louis’a stojącego na mojej drodze i wpadłam na niego.
- Przepraszam. – powiedziałam, łapiąc jego ramiona żeby utrzymać równowagę
- Ciężka noc? – zapytał ze śmiechem
Kolejny który nawiązuje do tego, że jestem w koszulce własnego chłopaka. Zaczynałam wkurzać się na wszystkich którzy to robili.
Chyba Harry zezłościł mnie bardziej niż się tego spodziewałam.
- Ciężkie życie – odparłam bez uczuć i wyminęłam go idąc w kierunku kuchni, gdzie była moja torebka
Znalazłam w niej mój telefon. Powinnam komuś dać znać, że wróciłam do Londynu.
Wybrałam numer Cody’iego i przemknęłam się do ogrodu.
- Hej C. – powiedziałam gdy odebrał
- Hej księżniczko. – odparł
- Przestań mnie tak nazywać.
- Nie przestanę. Lubię Cię irytować.
- Wiem.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Więc co się stało że dzwonisz? – spytał po chwili ciszy
- A nie mogę po prostu zadzwonić do swojego przyjaciela?
- Patricia, ostatnią oznaką życia od ciebie była wiadomość, że potrzebujesz czasu. Więc na pewno coś się stało.
- Znasz mnie za dobrze.
Nie spodziewałam się, że rozmowa z nim tak szybko poprawi mi humor. W zasadzie, wcale nie spodziewałam się, że ta rozmowa poprawi mi humor.
Zaszyłam się gdzieś w głębi ogrodu Horana, chowając za altanką.
- Więc mów. – a myślałam, że to ja jestem ta niecierpliwą
- Jestem już w Londynie.
- Tak szybko?
- Wiesz, to trochę długa historia.
- Ja mam czas. No chyba że twój chłopak nie chce żebyś ze mną rozmawiała.
- Zamknij się Cody. Wiesz bardzo dobrze, że między tobą a mną nic nie ma i nie będzie.
- Ale było.
- To przeszłość.
- Ale przyznasz, że miło to wspominasz.
- Może..
- Wiem że tak.
- Skończmy.
- Jak sobie księżniczka życzy.
- Cody, zamknij się.
Wkurzał mnie, ale wiedziałam że robi to specjalnie. To co było pomiędzy naszą dwójką było...
Trudno to po prostu opisać. Ale to zbliżyło nas do siebie i doprowadziło do tego, że jesteśmy tak dobrymi przyjaciółmi.
Usłyszałam tylko śmiech po drugiej stronie.
- Wiem, że mnie kochasz. – odparł wesoło
- Wmawiaj to sobie, wmawiaj.
- Dobra, opowiadaj.
Nie chciałam powiedzieć mu wszystkiego. Jeśli bym to zrobiła, musiałabym powiedzieć też o Carterze. W zasadzie nie wiem czemu mu jeszcze tego nie powiedziałam. Jest moim przyjacielem. Bardzo dobrym przyjacielem. Ale coś mnie od tego powstrzymywało. I wciąż powstrzymuje.
Strach..
Tak to pewnie to. Powiedzenie tego Niall’owi było tak bardzo trudne. A jego znam od zawsze.
Gdybym miała powiedzieć to komuś jeszcze, twarzą w twarz czy chociażby przez telefon to byłby zbyt trudne. Podczas pisania tego Perrie byłam w szoku. Wtedy było łatwiej. Jednak nie chciałaby, znów doświadczyć tego szoku. Mam nadzieję, że to nie był Carter. Że to tylko jakiś głupi żart.

~Niall~
Siedziałem w salonie razem z chłopakami i ich dziewczynami. Zastanawiało mnie gdzie jest Patricia. Jednak gdy Lou powiedział, że wpadli na siebie i chyba była zła odpuściłem. Widziałem jej torebkę w kuchni, więc na pewno nigdzie nie poszła. Zgaduję, że potrzebowała trochę czasu.
Mnie Harry też zdenerwował.
Szczerze mogę przyznać, że to co się działo podobało mi się.
Może rozmowa była trochę niezręczna, ale wyjaśnienie sobie paru spraw dobrze nam zrobiło. Chodź wciąż mam kilka pytań do Patrici. Ale chyba jestem zbyt przestraszony żeby zapytać. Nawet nie wiem czemu. Ufa mi, a ja ufam jej. Powinniśmy rozmawiać ze sobą o wszystkim. Może i tak jest? Tylko po prostu omijamy pewne tematy nie chcąc ich wyciągać.
Drzwi prowadzące do ogrodu otworzyły się i moja dziewczyna weszła do środka. Na jej twarzy gościł niewielki uśmiech. Czyli wszystko już w porządku.
- Cześć wszystkim. – powiedziała, po czym zajęła miejsce w wolnym fotelu
Podkuliła nogi pod siebie i naciągnęła koszulkę najbardziej jak mogła, dzięki czemu jej nogi zostały w pewnej części schowane.
Posłała w moim kierunku słaby uśmiech, po czym została wciągnięta do rozmowy toczonej już przez Liam’a, Eleanor i Zayn’a.
Harry, Lou, Danielle również byli pogrążeni w jakiejś rozmowie.
- Jak się oboje czujecie? – spytała jedyna osoba niezaangażowana w żadną z konwersacji
- Myślę że dobrze. – odpowiedziałem Perrie – Chodź ostatnio Patricia jakoś łatwo się denerwuje.
- Dziwisz się jej? Boi się.
- Chciałbym coś dla niej zrobić.
- Bądź po prostu przy niej. Spraw żeby się uśmiechała.
- Dziś szło całkiem nieźle. Ale ktoś postanowił wpaść.
- Upss… - dziewczyna teatralnie zasłoniła swoje usta ręką – Ale coś mi się zdaję, że nie jest na nas wszystkich tak bardzo zła.
- Możliwe. Najbardziej na Harry’ego.
- Czemu akurat na niego.
- Bo akurat to on zazwyczaj nam przerywa.
- Coś mi się zdaję, że zemści się za to.
- Na pewno. I to raczej nie będzie miłe.
Dziewczyna roześmiała się, co spowodowało skupienie się na niej wzroku wszystkich w pomieszczeniu. Gdy zobaczyła zadziorny uśmieszek Style’sa jeszcze bardziej zaczęła się śmiać.

~Perrie~
Nie mogłam się już doczekać co też dziewczyna Horana wymyśli w ramach zemsty. Nie znałam jej długo. Ale z tego co mi mówiła i czego dowiedziałam się też od samych chłopaków, dziewczyna miała pomysły. Może to poprawiłoby jej ogólny nastrój.
Wiedziałam że się boi. Nie dziwiłam się jej. To przez co przeszła musiało być dla niej trudne.
Przeprosiłam Niall’a i ruszyłam w kierunku Patrici. Złapałam ją za rękę i ignorując pytające spojrzenia jej rozmówców jak i jej chłopaka pociągnęłam ją na korytarz a następnie w kierunku schodów.
Gdy już znalazłyśmy się na górze, wepchnęłam ja do łazienki i zamknęłam za nami drzwi przekręcając zamek.
- Jak planujesz zemścić się na Style’sie? – spytałam prosto z mostu
Szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Tak miło było go widzie po ostatnich wydarzeniach.
- Chcesz pomóc? – odpowiedziała mi pytaniem na pytanie
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
- Ciebie też wkurzył? – spytała
- Kilka razy.
- Więc zacznijmy planować – usiadła na podłodze opierając się o ścianę i wskazując mi miejsce obok siebie
Zajęłam je i rozpoczęłyśmy tworzenie tego jakże ważnego planu.

*****************

Kompletnie zapomniałam, że miałam już dodać ten rozdział. 
Miałam napisanych kilka do przodu, a teraz z mojego własnego lenistwa nie ma już nic. Ale postaram się usiąść i coś napisać. Póki mam czas na to. 
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Enjoy!

8 sierpnia 2013

Rozdział 26

Śniadanie minęło nam w miłej i głośnej atmosferze. W zasadzie mogłam się tego spodziewać, biorąc pod uwagę fakt, że miałam przy sobie całe One Direction.
Już po śniadaniu zebraliśmy się i ruszyliśmy w kierunku Londynu. W środku chciałam tam wrócić, jednak jednocześnie chciałabym tu jeszcze zostać. Tylko z Niall’em.
Doskonale wiedziałam, że zszokowałam go tym co powiedziałam. Nie do końca taki był mój cel. Chciałam mu tylko powiedzieć, że nie musi się bać. Ufam mu i nie boję się seksu, jak zapewne Irlandczyk myśli. Znając sposób jego rozumowania, wiedziałam nie chciał na mnie naciskać po tym wszystkim co się stało. Może i byłoby to właściwe w wielu innych przypadkach, jednak nie w moim. To nie był mój pierwszy raz. Na początku może i czułam awersje to tego wszystkiego, jednak z czasem już wiedziałam że gdy znajdę właściwą osobę to minie. I udało się.
Kierował Harry, a reszta z nas siedziała w ciszy. Nie wiem jak to się stało, bo w tym towarzystwie było to trudne. Zayn z Perrie spali. Liam z Louis’em i Harry’m zacięcie o czymś dyskutowali jednak nie na tyle głośno bym ich słyszała. Chodź nawet mnie to nie ciekawiło. Z kolei ja siedziałam oparta o blondyna, który nawet na chwilę nie wypuszczał mnie z objęć. Nie narzekałam jednak, bo podobało mi się to. Był jedynym czego potrzebowałam teraz. Bliskości kogoś, kto mnie kocha.
Nawet nie wiem w którym momencie zasnęłam.

Obudziłam się i zdezorientowana rozejrzałam dookoła. Zdecydowanie nie byłam już w samochodzie. Dopiero po chwili dotarło do mnie że to sypialnia Niall’a. Rozejrzałam się szukając go, jednak nie znalazłam. Powoli podniosłam się z łóżka i ruszyłam na dół. Zarówno w poszukiwaniu mojego chłopaka jak i moich rzeczy, których też nigdzie nie widziałam.
Wciąż jeszcze zaspana trzymałam się poręczy schodów nie chcąc z nich spaść. Zdecydowanie poranki nie były moją najmocniejszą stroną. Nawet nie wiem jakim cudem przespałam tyle czasu. Chodź z drugiej strony to nie było takie dziwne. Jeśli byłam zmęczona mogłam spać długo. Jednak miło byłoby wiedzieć która jest godzina.
Dotarłam już na dół i moim pierwszym celem była kuchnia. Nie wiem czy dlatego że spodziewałam się tam znaleźć chłopaka czy też dlatego że na duch potrzebowałam napić się czegoś.
Po wejściu do kuchni moja potrzeba zeszła jednak na drugi plan. Odwrócony do mnie tyłem Niall, obok którego stało kilka misek z różnymi owocami, próbował jak zgaduję zrobić gofry. Znajomość przepisu na nie była jednak niezbędna do tego. A blondyn go chyba nie znał, bo stał wpatrując się w gofrownice i kilka ustawionych obok niej składników. Dwóch jednak wciąż brakowało.
- Wiesz, wzrokiem raczej nic nie zdziałasz. – odezwałam się rozbawiona stojąc w przejściu i opierając się o nie prawym ramieniem
Chłopak szybko się odwrócił. Gdy zobaczył mnie delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Czyli ze śniadania w łóżku nici. – powiedział, pomijając moje pytanie
- Zawsze mogę wrócić na górę i czekać na to śniadanie. – wciąż stałam w tym samym miejscu
Niall spoglądał to na mnie to na miejsce, gdzie próbował przyrządzić śniadanie. W końcu się nad nim zlitowałam.
- Pomóc ci z tymi goframi? – spytałam
Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy, po czym pokiwał szybko głową.
Ruszyłam w kierunku szafki, żeby wyjąć ostatnie dwa składniki. Na początku zdziwiony Niall, gdy już położyłam je na blacie roześmiał się.
- Wiedziałem że o czymś zapomniałem. – powiedział
Chłopak uprzejmie odsunął się i dał mi zrobić śniadanie. A właściwie jego drugą część. Cały czas rozmawialiśmy na jakieś błahe tematy unikając jego wyjazdu i tego co zdarzyło się w klubie.
Gdy już skończyłam, zostałam wygoniona na górę, znów do łóżka. Śmiejąc się spełniłam prośbę chłopaka i po chwili siedziałam już w ciepłym łóżeczku. Jednak zanim znów się w nim znalazłam szybko zwinęłam jakąś koszulkę z szafy Niall’a i ruszyłam do łazienki aby się odświeżyć i przebrać w nią. Spanie w ubraniu nie było zbyt wygodne. Nawet jeśli były to jedne z moich ulubionych dżinsów i koszulka na ramiączka schowana pod bluzą ukochanego.
Nie zdążyłam wygodnie usiąść, a w sypialni pojawił się Irlandczyk wraz z tacą, na której piętrzyły się zrobione przed chwilą gofry, a obok nich stały miseczki z owocami i ku mojej radości nutella i dwie szklanki z mlekiem.
Gdy to zobaczyłam szeroki uśmiech pojawił się na moich ustach. Chłopak postawił tacę ostrożnie na łóżku po czym znalazł się obok mnie.
- Ta koszulka wygląda znajomo. – zlustrował mnie wzrokiem, na co zachichotałam
- Powiedzmy, że ją sobie pożyczyłam. – odparłam wesoło, już kierując moje ręce ku jedzeniu
Widząc to, Niall złapał je i przyciągnął mnie do siebie.
- A buziak na przywitanie? – spytał, wydymając słodko dolną wargę
- Już się widzieliśmy przecież. – miałam ochotę trochę się z nim podroczyć
- A w podziękowaniu za śniadanie?
- No nie wiem, nie wiem. W końcu sama pomagałam.
Już chciał coś powiedzieć, gdy po prostu popchnęłam go, tak że przewrócił się plecami na łóżko i szybko znajdując się na nim pocałowałam. Odwzajemniając pocałunek uśmiechnął się. Jego ręce znalazły się na mojej talii przyciągając mnie do niego bliżej. Moje ręce z kolei opierały się na jego klatce piersiowej.
Oderwałam się od niego, nie odsuwając jednak moich ust na odległość większą niż kilka centymetrów.
Błękitne oczy Niall’a wraz z radosnymi iskierkami w nich wpatrywały się we mnie.
Schyliłam się, zmniejszając dzielący nasze usta dystans i pocałowałam go krótko, po czym usiadłam i znów moje ręce ruszyły ku tacy z jedzeniem. Tym razem jednak nic im nie przerwało.

~Niall~
Dopiero po chwili udało mi się zebrać myśli. Zupełnie nie spodziewałem się czegoś takiego. Podniosłem się, siadając obok mojej dziewczyny, która z uśmiechem na ustach zajadała się gofrem z nutellą i owocami. Biorąc pod uwagę fakt, że była tylko w mojej koszulce i siedziała ze skrzyżowanymi w nogami, miałem idealny widok na nie. Może nie były długie, jednak i tak je ubóstwiałem. W zasadzie to uwielbiam wszystko w niej.
- Jedzenia czeka, a nie zapominaj że ja tu jestem, więc może zniknąć - moje rozmyślania przerwała Patricia, podając mi gofra z takimi samymi dodatkami jak jej
Wziąłem go i podziękowałem szerokim uśmiechem. Na jej ustach również gościł jeden.
Takie chwile były czymś pięknym. Tylko ona i ja. Żadnych przeszkód, paparazzi czy fanów.
Kontynuowaliśmy śniadanie, prowadząc luźną rozmowę. Tak samo jak podczas robienia śniadania żadne z nas nie poruszyło tematów, powodujących smutek czy złe wspomnienia.
Gdy już skończyliśmy żadne z nas nie miało ochoty wstawać. Taca z brudnymi naczyniami znalazła się na podłodze, a my leżeliśmy obok siebie na łóżku.
Bez problemu mogłem dostrzec, że dziewczyna ma dziś dobry humor. Uśmiech był na jej twarzy cały czas. Wygłupiała się ze mną, próbowała mnie zdenerwować dźganiem w żebra i łaskotkami.
Jednak powodowało to u mnie tylko śmiech, a prośby o zaprzestanie nie działały. W końcu złapałem jej dłonie i przekręciłem nas na łóżku tak, że leżała na plecach pode mną, a jej dłonie były po obu stronach jej głowy zatrzymywane tam przez moje własne.
- I co teraz? – spytałem, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek
Wtedy już wiedziałem, że coś planuje. Nie dała mi jednak dużo czasu na zastanowienie się co to jest.
Uniosła głowę na tyle, aby móc dosięgnąć mojej i pocałowała mnie. W pierwszej chwili nie wiedziałem co się dzieje, jednak po chwili już odwzajemniałem pocałunek.
Dziewczyna uśmiechnęła się przez pocałunek i wykorzystując moje zaangażowanie obróciła nas tak, że teraz to ona była na górze i trzymała moje ręce przyciśnięte do łóżka.
Oderwała się od moich ust i wciąż z uśmiechem na twarzy złączyła nasze czoła.
- Zawieziesz mnie do mojego mieszkania? – spytała
- Przecież ci powiedziałem, że zostajesz ze mną. – chciałem mieć ją przy sobie przez te ostatnie dni
- Wiem. Ale potrzebuję ubrań. – mogłem sam na to wpaść, jednak sytuacja w jakiej byliśmy nie za bardzo pomagała myśleniu
- Później – tylko tyle odparłem i nasze wargi znów się złączyły
Moje ręce zostały puszczone wolno, a jej palce wplątały się w moje włosy. Korzystając z wolności moje dłonie znalazły się na jej udach. Nie mogą się powstrzymać wsunąłem je pod moją koszulkę okrywającą ciało brunetki.
Z jej ust, wciąż przyciśniętych do moich, wymsknął się jęk.
Automatycznie zabrałem moje ręce i oderwałem się od niej.
- Wszystko w porządku? – nawet pomimo jej ostatnich słów, tam w Manchesterze, wciąż nie byłem pewnym czy jest gotowa na to
Patricia westchnęła i zsunęła się z zajmowanego przez nią miejsca, siadając obok mnie. Sam też się podniosłem i usiadłem wpatrując w nią. Nie miałem pojęcia czego się spodziewać.
- To takie dziwne. – wyrzuciła w końcu z siebie, podnosząc wzrok na mnie
- Co masz na myśli?
- Jesteś bardziej przerażony chociażby myśląc o seksie ze mną niż ja.
- Bo nie chcę cię zranić.
- Posłuchaj.. – przysunęła się bliżej mnie i złapała moją dłoń ściskając – Wiem czego chce. Nie jestem małą dziewczynką. Może w przeszłości miałam złe doświadczenia, ale nie wszystkie takie były. Mój pierwszy raz był całkiem przyjemny. Ten jeden raz po tamtym zdarzeniu też.Poza tym, ufam ci Niall. Wiem, że nie jesteś taki jak Carter. Jesteś moim Niall’em od dawna. To się raczej nie zmieniło.
Ostatnie dwa zdania wypowiedziała z niewielkim uśmiechem na twarzy. W zasadzie na mojej twarzy też pojawił się uśmiech w związku z nimi.
Miała rację.
Byłem bardziej niż ona przerażony tym wszystkim. Ale tylko ze względu na to, że chcę ją chronić.
Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.
- Chcę cię po prostu chronić… - powiedziałem
- Przed samym sobą?
- Przed wszystkim.
- Nie musisz mnie chronić cały czas. Też umiem zadbać o siebie.
- Wiem to.
- Więc…
- Przestanę tak panikować.
- To dobrze.
- To naprawdę było dziwne.
Oboje wybuchneliśmy śmiechem.
- Więc.. – teraz to ja zacząłem, przewracając się na plecy i ciągnąc dziewczynę za sobą – może wrócimy do tego co zaczęliśmy i zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi?
- Bez twojej paniki? – jej uśmiechowi towarzyszyły iskierki w oczach
- Bez.
Zamiast odpowiedzi po prostu pocałowała mnie, wciąż z tym uśmiechem na twarzy.
Gdy moje dłonie znów powędrowały pod jej koszulkę coś, a raczej ktoś, musiał nam przeszkodzić.
- Niall, gdzie jesteście? – krzyk Harry’ego rozniósł się po domu
Patricia oderwała się ode mnie i oparła czoło o mój obojczyk, powoli wypuszczając powietrze.
- Zwiążmy go, zakneblujmy i zamknijmy gdzieś. – powiedziała
- Jestem jak najbardziej za. – moje dłonie głaskały jej nagie uda
- Wiemy, że tu jesteście. – głos lokowatego po raz kolejny dotarł do naszych uszu
- Chyba powinniśmy iść. – niechętnie zaproponowałem
Mniej więcej w tym samym czasie wargi dziewczyny znalazły się na mojej szyi i zaczęły ją ssać.
Chciałem już się zapytać co robi, gdy dołączyła do tego zęby, a z moich ust wydostał się jęk. Zachichotała, po czym pocałowała jeszcze raz miejsce, w którym teraz zapewne znajdowała się malinka.
- Teraz możemy iść. – powiedziała z szerokim uśmiechem wstając i ruszając w stronę drzwi – Masz zamiar dołączyć?
Niechętnie podniosłem się i znalazłem się obok niej łapiąc ją w pasie.
- Jeszcze to dokończymy moja droga. – skradłem jej całusa i pociągnąłem w kierunku schodów
- Mam nadzieję. – odparła cicho i ścisnęła mocniej moją dłoń splecioną z jej
Zapowiada się bardzo ciekawy wieczór, tydzień, okres do wyjazdu.
Moja dziewczyna wpędzi mnie do grobu.

4 sierpnia 2013

Rozdział 25

Po rozmowie z chłopakami ruszyliśmy na poszukiwanie Patrici i Perrie. Nie wiedziałem czy już śpią czy jednak jeszcze rozmawiają. Gdy weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy je śpiące i przytulone do siebie uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Chyba wasze dziewczyny wolą siebie niż was. – roześmiał się Louis, kierując swoją wypowiedź do mnie i Zayn’a
Jednak na twarzy naszej dwójki i tak gościł uśmiech. Obie miały zdecydowanie za dużo wrażeń w ostatnich dwudziestu czterech godzinach.
Cicho opuściliśmy pokój i poszliśmy sobie znaleźć jakieś miejsce do spania. Cała piątka była zmęczona i dobrze o tym wiedzieliśmy.

~Patricia~
Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się do pokoju przez niezasłonięte okno. Powoli, żeby nie obudzić Perrie wyszłam z łóżka i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. Byłam ciekawa gdzie śpi reszta moich gości. Louis’a z Harry’m znalazłam w drugim pokoju przytulonych do siebie. Nie mogąc się powstrzymać zrobiłam im zdjęcie na pamiątkę. Pozostałą trójkę zastałam śpiąca w salonie. Zapewne zasnęli całą trójka na rozłożonej kanapie, jednak teraz już został na niej tylko mój chłopak. Pozostała dwójka spała na podłodze.
Nie chcąc budzić Zayn’a i Liam’a weszłam do Niall’a najciszej jak umiałam. Ułożyłam się za jego plecami i przytuliłam do nich. Chłopak zaczął się kręcić, jednak nie obudził się jeszcze, więc przyłożyłam moje usta do jego ucha i zaczęłam do niego szeptać.
- Jeszcze pięć minut. – powiedział w końcu zaspanym głosem
Westchnęłam, nie chcąc się roześmiać. Dobudzić tego śpiocha nie było łatwo.
- Niall, wstajemy. – zaczęłam
- Pięć minut. Proszę. – powtórzył swoją prośbę
- Nie.
- Tak.
- Niall…
Blondyn przekręcił się tylko na brzuch i schował głowę pod poduszkę. Zrezygnowana zeszłam z łózka i ruszyłam do kuchni. Niby miałam kilka sposobów żeby go obudzić, jednak nie chciałam go znów wkurzać. I tak go wczoraj przestraszyłam wystarczająco. Po chwili namysłu poszłam jednak do pokoju gdzie była torba z moimi ubraniami. Założyłam jakieś dresy i koszulkę, po czym założyłam ukochane buty i wzięłam portfel. Szybko odwiedziłam jeszcze łazienkę, gdzie ogarnęłam się wystarczająco żeby wyjść na ulicę. W drugą rękę zabrałam z kuchni butelkę wody, a do kieszeni włożyłam telefon i klucze. Wyszłam z mieszkania zamykając je.
Ruszyłam w kierunku sklepu, żeby kupić coś do jedzenia. W lodówce nie było nic, a gdy wszyscy się obudzą będą głodni. Idąc, żałowałam że nie wzięłam ze sobą słuchawek. Mogłabym wtedy posłuchać muzyki. W końcu dotarłam do sklepu w którym zazwyczaj robiłam zakupy jak byłam w Manchesterze. Nie zwracając uwagi na czas czy ludzi otaczających mnie odwiedzałam każdą alejkę wkładając do koszyka przydatne na te kilka godzin rzeczy. Gdzieś w połowie mojego zwiedzania sklepu odezwał się mój telefon. Wyjmując go z kieszeni zastanawiałam się kto dzwoni do mnie tak wcześnie. Jednak gdy zobaczyłam godzinę wiedziałam już, że spędziłam tu więcej czasu niż chciałam. Na wyświetlaczu widniała twarz Niall’a próbującego się ze mną skontaktować. Odebrałam połączenie, po czym przykładając telefon do ucha ruszyłam dalej.
- Gdzie jesteś? – odezwał się głos w słuchawce
- Cześć kochanie. Jak się masz? Wcale nie wolałem spać gdy mnie budziłaś. – odparłam mu
- Jesteś zła?
- Nie. Po prostu.. Chciałam spędzić z tobą trochę czasu, bo niedługo wyjeżdżasz, a ty wolałeś spać. Ale rozumiem. I nie jestem zła.
- Spędzimy razem dużo czasu. Zabieram cię do siebie, do czasu kiedy nie wyjadę.
- Czy to przypadkiem nie porwanie?
- Nie, skądże. Po prostu chwilowa przeprowadzka do ukochanego.
Uśmiech pojawił się na moich ustach. Wciąż prowadząc wesołą rozmowę z chłopakiem skierowałam się do kasy.
- Wciąż nie powiedziałaś mi gdzie jesteś. – przypomniał sobie Niall, gdy ja już płaciłam za zakupy
- Niedługo będę. Wyszłam na zakupy, bo nie było nic do jedzenia.
- Mogłaś kogoś obudzić żeby poszedł z tobą.
- Niall, przypomnij sobie czy ktoś cię przypadkiem nie próbowałam obudzić.
- Ohh.. No tak.
- Zaraz będę już w mieszkaniu. Więc budź resztę.
- Wstali już. No prawie. Zayn nie chce wstać.
- Jakoś mnie to nie dziwi.
Wciąż kontynuując rozmowę z Horanem szłam w kierunku naszego chwilowego miejsca pobytu. Nie było to do końca łatwe, bo w rękach miałam kilka toreb pełnych jedzenia i jednocześnie musiałam trzymać telefon przy uchu i omijać tłumy na chodniku.
- Niall, musze kończyć bo ciężko tak iść. – powiedziałam wreszcie – Będę za jakieś 5 minut.
Nie czekając nawet na odpowiedź rozłączyłam się i wsunęłam telefon do kieszeni i kontynuowałam moją wycieczkę.
Tak jak powiedziałam, 5 minut później byłam już w kuchni i stawiałam zakupy na szafce. Gdy tylko pozbyłam się toreb z rąk znalazłam się w objęciach mojego chłopaka.
Mimo iż w środku chciało mi się śmiać z jego troski, rozumiałam go. Sama zapewne robiłabym podobnie. Wtuliłam się w niego chcąc mieć go jak najbliżej siebie.
- Zabieram cię stąd. Ktoś inny zrobi śniadanie. – powiedział chłopak, prowadząc mnie w stronę salonu gdzie siedziała reszta
- Nie trzeba. Mogę zrobić. – odparłam, nie chcąc obarczać ich niczym
- Nie puszczę cię. – przyciągnął mnie do siebie bliżej, a chwilę potem siedziałam już na jego kolanach na fotelu
Blondyn wygonił wszystkich do robienia śniadania, z czego nie byli zbyt zadowolenia. Chciałam iść im pomóc, jednak mój chłopak uparcie trzymał mnie za swoich kolanach. Jedną osobą która została z nami w salonie był wciąż śpiący Zayn.
- Nie chcę cię zostawiać. – powiedział gdy już wszyscy zniknęli w kuchni
- Niall, wiesz że musisz jechać.
- Ale ty możesz jechać ze mną.
- Nie mogę.
- Czemu?
- Po pierwsze będziesz tam pracował. Po drugie mam coś do zrobienia.
Przerwałam nasz kontakt wzrokowy i oparłam się bokiem o chłopaka.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć? – spytał niepewnie
- Kocham cię. Pamiętaj o tym. – odparłam

~Niall~
Byłem dziwnie niespokojny słysząc to co Patricia mówiła. Bałem się o nią i o to co może się stać.
Schowałem głowę w jej włosy jednocześnie próbując odgonić jakoś te myśli. Mimo iż wiem, że nie jest już tą małą dziewczyną którą tak często broniłem, wciąż się o nią troszczę. Jej pomysł czasami sprowadzają na nią kłopoty. Jednak zawsze jakoś rozwiązywała je. Bałem się, że tym razem stanie się coś, czego nie będzie umiała rozwiązać.
Takie myśli nie pomagały.
Poczułem palce brunetki na mojej dłoni, która spoczywała na jej udzie. Uniosłem wzrok, chcąc sprawdzić co dziewczyna planuje. Złapała ją i splotła nasze palce, zaczynają gładzić moją dłoń kciukiem.
- Nie denerwuj się. – znała mnie za dobrze – Perrie, Cody, Mel i Nicole nie pozwolą mi zrobić nic głupiego. A przynajmniej nie samej.
Roześmiałem się na ostatnie zdanie.
- Lepiej żebyście wcale nie robili nic głupiego.
- Wiesz że to niemożliwe, prawda?
- Niestety. Ale lepiej żeby to było coś tylko trochę głupiego.
- Spróbujemy. Postaram się przylecieć do Paryża w całości.
- Mam nadzieję. A co chciałabyś tam robić?
- Nie wiem. Może lepiej zdam się na ciebie? Chodź chętniej bym chyba wróciła do Londynu i zaszyła gdzieś na kilka dni.
-  Niezły pomysł. Ty, ja, mój dom, dużo jedzenia, filmy i zero przeszkadzania.
- Ja bym coś jeszcze do tego dodała.
Zaciekawiło mnie to.
- O czym myślisz? – nie miałem pojęcia, o co może jej chodzić
- Jest jeszcze coś, co możemy robić tylko we dwójkę. – chytry uśmieszek pojawił się na jej twarzy
- Czyli co? – błysk w jej oczach zdradzał, że to coś co lubi
Podniosła się delikatnie do góry i zbliżyła swoje usta do mojego ucha.
- Ty, ja, twój dom, łóżko, brak ubrań.
Dopiero po chwili skojarzyłem o co chodzi. Otworzyłem szeroko oczy patrząc na dziewczynę pytająco. Ona tylko pokiwała głową z uśmiechem na ustach.
- Śniadanie – usłyszeliśmy krzyk Perrie
Zayn poderwał się z kanapy i popatrzył na nas. Kiwnąłem głową w stronę kuchni, na co on ruszył w tamtym kierunku.
Chciałem dokończyć rozmowę z moją dziewczyną, jednak ta pocałowała mnie w policzek i trochę zszokowanego zostawiła samego, idąc za Zayn’em do kuchni.