11 sierpnia 2013

Rozdział 27

Spotkaliśmy Harry’ego w połowie drogi.
- Znalazłem ich – krzyknął z zadziornym uśmiechem na twarzy, po czym już ciszej dodał – Widzę, że była ciekawa na noc.
Posłałam mu wiele mówiące spojrzenie, po czym ruszyłam na dół zostawiając loczka z Niall’em. Ten zapewne go uderzył, bo ostatnim co usłyszałam było „Za co?”.
Uśmiechając się do siebie, podążyłam do salonu chcąc zobaczyć kto jeszcze wpadł. Powinnam winić wszystkich nas odwiedzających za przerwanie, jednak to Style’s to zrobił. I to nie po raz pierwszy.
Z jednej strony to może to i dobrze, że nam przerwał. Jeśli zaszłoby to dalej, od razu po tej rozmowie mogłoby być trochę niezręcznie. Z drugiej jednak strony bałam się, że Niall znów zaczniesz się bać że mnie skrzywdzi. No i prawdę mówiąc chciałam żeby to się stało.
Na szczęście zostanę tu z Niall’em jeszcze przez jakiś czas więc biorąc pod uwagę naszą zawziętość w tej sprawie, w końcu i tak do tego dojdzie.
Ale Style’sowi i tak przydałaby się nauczka za to ciągłe przeszkadzanie nam. Muszę porozmawiać na ten temat z blondynem. Gdyby on pomógł coś zaaranżować, poprosiłabym o pomoc Nicole, Mel, może i Perrie. Tak, to jest dokładnie to co musze zrobić.
Zajęta swoimi myślami nie zauważyłam Louis’a stojącego na mojej drodze i wpadłam na niego.
- Przepraszam. – powiedziałam, łapiąc jego ramiona żeby utrzymać równowagę
- Ciężka noc? – zapytał ze śmiechem
Kolejny który nawiązuje do tego, że jestem w koszulce własnego chłopaka. Zaczynałam wkurzać się na wszystkich którzy to robili.
Chyba Harry zezłościł mnie bardziej niż się tego spodziewałam.
- Ciężkie życie – odparłam bez uczuć i wyminęłam go idąc w kierunku kuchni, gdzie była moja torebka
Znalazłam w niej mój telefon. Powinnam komuś dać znać, że wróciłam do Londynu.
Wybrałam numer Cody’iego i przemknęłam się do ogrodu.
- Hej C. – powiedziałam gdy odebrał
- Hej księżniczko. – odparł
- Przestań mnie tak nazywać.
- Nie przestanę. Lubię Cię irytować.
- Wiem.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Więc co się stało że dzwonisz? – spytał po chwili ciszy
- A nie mogę po prostu zadzwonić do swojego przyjaciela?
- Patricia, ostatnią oznaką życia od ciebie była wiadomość, że potrzebujesz czasu. Więc na pewno coś się stało.
- Znasz mnie za dobrze.
Nie spodziewałam się, że rozmowa z nim tak szybko poprawi mi humor. W zasadzie, wcale nie spodziewałam się, że ta rozmowa poprawi mi humor.
Zaszyłam się gdzieś w głębi ogrodu Horana, chowając za altanką.
- Więc mów. – a myślałam, że to ja jestem ta niecierpliwą
- Jestem już w Londynie.
- Tak szybko?
- Wiesz, to trochę długa historia.
- Ja mam czas. No chyba że twój chłopak nie chce żebyś ze mną rozmawiała.
- Zamknij się Cody. Wiesz bardzo dobrze, że między tobą a mną nic nie ma i nie będzie.
- Ale było.
- To przeszłość.
- Ale przyznasz, że miło to wspominasz.
- Może..
- Wiem że tak.
- Skończmy.
- Jak sobie księżniczka życzy.
- Cody, zamknij się.
Wkurzał mnie, ale wiedziałam że robi to specjalnie. To co było pomiędzy naszą dwójką było...
Trudno to po prostu opisać. Ale to zbliżyło nas do siebie i doprowadziło do tego, że jesteśmy tak dobrymi przyjaciółmi.
Usłyszałam tylko śmiech po drugiej stronie.
- Wiem, że mnie kochasz. – odparł wesoło
- Wmawiaj to sobie, wmawiaj.
- Dobra, opowiadaj.
Nie chciałam powiedzieć mu wszystkiego. Jeśli bym to zrobiła, musiałabym powiedzieć też o Carterze. W zasadzie nie wiem czemu mu jeszcze tego nie powiedziałam. Jest moim przyjacielem. Bardzo dobrym przyjacielem. Ale coś mnie od tego powstrzymywało. I wciąż powstrzymuje.
Strach..
Tak to pewnie to. Powiedzenie tego Niall’owi było tak bardzo trudne. A jego znam od zawsze.
Gdybym miała powiedzieć to komuś jeszcze, twarzą w twarz czy chociażby przez telefon to byłby zbyt trudne. Podczas pisania tego Perrie byłam w szoku. Wtedy było łatwiej. Jednak nie chciałaby, znów doświadczyć tego szoku. Mam nadzieję, że to nie był Carter. Że to tylko jakiś głupi żart.

~Niall~
Siedziałem w salonie razem z chłopakami i ich dziewczynami. Zastanawiało mnie gdzie jest Patricia. Jednak gdy Lou powiedział, że wpadli na siebie i chyba była zła odpuściłem. Widziałem jej torebkę w kuchni, więc na pewno nigdzie nie poszła. Zgaduję, że potrzebowała trochę czasu.
Mnie Harry też zdenerwował.
Szczerze mogę przyznać, że to co się działo podobało mi się.
Może rozmowa była trochę niezręczna, ale wyjaśnienie sobie paru spraw dobrze nam zrobiło. Chodź wciąż mam kilka pytań do Patrici. Ale chyba jestem zbyt przestraszony żeby zapytać. Nawet nie wiem czemu. Ufa mi, a ja ufam jej. Powinniśmy rozmawiać ze sobą o wszystkim. Może i tak jest? Tylko po prostu omijamy pewne tematy nie chcąc ich wyciągać.
Drzwi prowadzące do ogrodu otworzyły się i moja dziewczyna weszła do środka. Na jej twarzy gościł niewielki uśmiech. Czyli wszystko już w porządku.
- Cześć wszystkim. – powiedziała, po czym zajęła miejsce w wolnym fotelu
Podkuliła nogi pod siebie i naciągnęła koszulkę najbardziej jak mogła, dzięki czemu jej nogi zostały w pewnej części schowane.
Posłała w moim kierunku słaby uśmiech, po czym została wciągnięta do rozmowy toczonej już przez Liam’a, Eleanor i Zayn’a.
Harry, Lou, Danielle również byli pogrążeni w jakiejś rozmowie.
- Jak się oboje czujecie? – spytała jedyna osoba niezaangażowana w żadną z konwersacji
- Myślę że dobrze. – odpowiedziałem Perrie – Chodź ostatnio Patricia jakoś łatwo się denerwuje.
- Dziwisz się jej? Boi się.
- Chciałbym coś dla niej zrobić.
- Bądź po prostu przy niej. Spraw żeby się uśmiechała.
- Dziś szło całkiem nieźle. Ale ktoś postanowił wpaść.
- Upss… - dziewczyna teatralnie zasłoniła swoje usta ręką – Ale coś mi się zdaję, że nie jest na nas wszystkich tak bardzo zła.
- Możliwe. Najbardziej na Harry’ego.
- Czemu akurat na niego.
- Bo akurat to on zazwyczaj nam przerywa.
- Coś mi się zdaję, że zemści się za to.
- Na pewno. I to raczej nie będzie miłe.
Dziewczyna roześmiała się, co spowodowało skupienie się na niej wzroku wszystkich w pomieszczeniu. Gdy zobaczyła zadziorny uśmieszek Style’sa jeszcze bardziej zaczęła się śmiać.

~Perrie~
Nie mogłam się już doczekać co też dziewczyna Horana wymyśli w ramach zemsty. Nie znałam jej długo. Ale z tego co mi mówiła i czego dowiedziałam się też od samych chłopaków, dziewczyna miała pomysły. Może to poprawiłoby jej ogólny nastrój.
Wiedziałam że się boi. Nie dziwiłam się jej. To przez co przeszła musiało być dla niej trudne.
Przeprosiłam Niall’a i ruszyłam w kierunku Patrici. Złapałam ją za rękę i ignorując pytające spojrzenia jej rozmówców jak i jej chłopaka pociągnęłam ją na korytarz a następnie w kierunku schodów.
Gdy już znalazłyśmy się na górze, wepchnęłam ja do łazienki i zamknęłam za nami drzwi przekręcając zamek.
- Jak planujesz zemścić się na Style’sie? – spytałam prosto z mostu
Szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Tak miło było go widzie po ostatnich wydarzeniach.
- Chcesz pomóc? – odpowiedziała mi pytaniem na pytanie
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
- Ciebie też wkurzył? – spytała
- Kilka razy.
- Więc zacznijmy planować – usiadła na podłodze opierając się o ścianę i wskazując mi miejsce obok siebie
Zajęłam je i rozpoczęłyśmy tworzenie tego jakże ważnego planu.

*****************

Kompletnie zapomniałam, że miałam już dodać ten rozdział. 
Miałam napisanych kilka do przodu, a teraz z mojego własnego lenistwa nie ma już nic. Ale postaram się usiąść i coś napisać. Póki mam czas na to. 
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Enjoy!

3 komentarze:

  1. ZEMSTAAAA <3 cudowny rozdział, czytałam 2 razy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O patrz jakie swietneee <3 najlepszy blog!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabic harregoo! O tak! Swietny rozdzial, aa niedlugo niall z patricia oaaaa boze nie moge sie doczekaac! :*

    OdpowiedzUsuń