30 grudnia 2013

Rozdział 40

Siedziałem na kanapie przytulając do siebie brunetkę.  Telewizor wiszący na ścianie przed nami był włączony, jednak żadne z nas nie było na nim skupione. Dziewczyna bawiła się palcami mojej ręki, którą położyłem na jej kolanie. Ja z kolei byłem bardzo zajęty jej włosami, którymi uwielbiałem się bawić.
Byłem zmęczony, ale nie chciałem być tym, który zaproponuje pójście do łóżka. Chciałem najpierw porozmawiać jednak bałem się trochę tej rozmowy. Gdy nie udało mi się stłumić kolejnego ziewnięcia, Patricia podniosła swój wzrok na mnie i uśmiechnęła się delikatnie.
- Chodźmy spać. – wstając złapała moją rękę i pociągnęła za sobą.
Chcąc nie chcąc podążyłem jej śladami i po przemierzeniu kilkunastu metrów znaleźliśmy się w sypialni. Podejrzewałem, że nie była to jedyna sypialnia w tym domu, jednak zwiedzanie postanowiliśmy zostawić na jutro.
Odpuszczając już rozmowę teraz, ruszyłem w kierunku łóżka i położyłem się układając wygodnie. Patricia zrobiła kilka kroków i usiadła na krawędzi łóżka.
- Nie położysz się ze mną? – spytałem zawiedzony.
Jej oczy dokładnie lustrowały moją twarz, po czym wciąż nic nie mówiąc zsunęła z siebie spodnie i zajęła miejsce obok mnie. Przysunąłem się bliżej i objąłem ją ramieniem.
- Wciąż jesteś zła? – liczyłem na przeczącą odpowiedź, jednak moja dziewczyna była zagadką więc nie miałem pojęcia co usłyszę.
- Nie. – odpowiedziała mi po chwili zastanowienia – Po prostu… - przerwała i odwróciła się w moim kierunku – Sama już nie wiem. Mam mętlik w głowie.
Moja dłoń powędrowała na jej policzek, chcąc tym samym skierować jej odwrócony wzrok na mnie. W odpowiedzi jednak otrzymałem zamknięcie oczu i wtulenie się w moją dłoń.
- Potrzebujesz czegoś?
- Ciebie, obok mnie. – jej wyznanie zdziwiło mnie, ale jednocześnie ucieszyło. Jeśli chciała mieć mnie obok siebie, to wciąż chciała być ze mną. – Po prostu tu bądź i mnie nie puszczaj.
Przyciągnąłem ją mocniej do siebie i dając jej chwilę na ułożenie się wygodnie, przykryłem nas. Chcąc pomóc jej zasnąć zacząłem nucić jej piosenkę i głaskać jej plecy. W ramach podziękowania, dziewczyna zacieśniła swój uścisk na mojej tali i przytuliła się do mnie jeszcze mocniej.
Ostatecznie, oboje nas zmorzył sen.



Obudziłam się w pustym łóżku, wciąż jednak czując dookoła zapach Niall’a. Wygrzebałam się z pościeli i ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Kierowałam się hałasami dochodzącymi, z jak podejrzewałam, kuchni. Wtedy przypomniało mi się jak Irlandczyk próbował zrobić mi gofry na śniadanie, a ostatecznie i tak jak musiałam mu w nich pomóc. Na te wspomnienia uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Starając się być najciszej jak potrafiłam podążałam do kuchni. Moje przypuszczenia okazały się słuszne i znalazłam tam moją zgubę. Tym razem jednak nie próbował nic gotować, a jedynie zrobić herbatę.
Wciąż z uśmiechem na ustach, zakradłam się do niego i gdy byłam już odpowiednio blisko przytuliłam się do jego pleców. W pierwszym momencie chłopak podskoczył przestraszony, jednak po chwili mogłam poczuć jak się rozluźnia. Złapał moje dłonie i odwrócił się w moim kierunku.
- Jak się spało? – spytał, przenosząc swoje ręce na moja talię
- Całkiem dobrze. – odparłam z uśmiechem – Miałam bardzo wygodną poduszkę.
Udało mi się wywołać szeroki uśmiech na twarzy blondyna. Chwilę później ten uśmiech był już bardzo blisko moich ust aż w końcu złączył się razem z nimi.
Zatracaliśmy się w pocałunku coraz bardziej, ale niestety gotująca się woda w czajniku miała dla nas inne plany. Słysząc gwizdek oderwałam się od Niall’a i roześmiałam chowając głowę w jego szyję.
- Chyba coś na ciebie czeka. – powiedziałam, odsuwając się od niego i ruszając w kierunku salonu.
Chłopak tylko pokręcił głową i odwrócił się wracając do wcześniejszego zajęcia.
Sama zajęłam swoje ulubione miejsce na kanapie i czekałam aż Niall do mnie przyjdzie. Długo nie musiałam tego robić, bo niecałą minutę później siedział już obok mnie podając mi kubek z herbatą.
- Więc co będziemy dziś robić? – spytał, przypatrując mi się uważnie
- Myślałam nad plażą. Wystarczy wyjść przez taras i mamy nasz prywatny raj tylko dla siebie. – wskazałam ręką we wspomnianym kierunku chcąc pokazać chłopakowi o czym dokładnie mówię.  Jego oczy powędrowały w odpowiednim kierunku i po chwili pokiwał tylko głową w potwierdzeniu.
- Idziemy od razu?
- Może nie. Zrobię coś na śniadanie i potem możemy iść. – sama byłam głodna, a byłam pewna, że i blondyn nie oprze się dobremu śniadaniu.
W odpowiedzi dostałam tylko szeroki uśmiech. Odstawiłam więc kubek z herbata na stolik i ruszyłam w kierunku kuchni.
- Zaraz wracam. – mrugnęłam do Horana znikając za ścianą.


Leżałam na leżaku przypatrując się morzu. Na drugim leżaku obok mnie, spoczywał mój chłopak. Było już późne popołudnie, jednak pogoda która panowała na Hawajach pozwalała cudownie spędzać teraz czas na plaży. Po blisko godzinnej zabawie w wodzie postanowiliśmy trochę odpocząć i zrelaksować się.
- Jak ci się tu podoba? – spytałam, przenosząc swój wzrok na chłopaka
- Jest cudownie. Cieszę się, że mnie tu zabrałaś, nawet pomimo tego, jak to się stało.
- Przepraszam za to.
- Nic się nie stało Patricia. Rozumiem dlaczego to zrobiłaś.
Chłopak usiadł na swoim leżaku, a ja postąpiłam podobnie. Po zrobieniu jednego kroku blondyn siedział już obok mnie i obejmował ramieniem.
- Nie rób nigdy tak więcej, proszę. – słowa wypływające z jego ust bolały mnie trochę. Mogłam usłyszeć ból w tym co mówił. Bał się o mnie wtedy.
- Obiecuję. – przytuliłam się do niego mocniej, chcąc mu pokazać że już nigdzie więcej się nie wybieram.
- Patricia… - zaczął, a ja słysząc jego zdenerwowany głos podniosłam swój wzrok. – Jak uciekłaś, tak bardzo się bałam że coś ci się stało. Nie mogłem znieść myśli, że nie wiem gdzie jesteś, co się z tobą dzieje. Wiem, że to głupie…
- To nie jest głupie. – wtrąciłam się w jego słowa, za co otrzymałam uśmiech
- Kocham cię i po prostu nie mogę znieść myśli, że cię skrzywdziłem, że możesz ode mnie uciec i zostawić. Nie zniósłbym czegoś takiego. Wiem, że jesteśmy młodzi, ale znam cię od dawno, bardzo dawna. – zaczynałam się trochę niepokoić tym co chłopak chce dalej powiedzieć – Myślałem o tym już jakiś czas i jestem tego tak bardzo pewny. Więc teraz muszę się zapytać ciebie. I tego się boję. Ale kochasz mnie. Pokazałaś mi to już tak wiele razy. Patricia, wyjdziesz za mnie? Wiem, że to nie jest żadne romantyczne miejsce, że nie mam pierścionka przy sobie ani nic z tych rzeczy. Ale kocham cię.
Zaniemówiłam z wrażenia i po prostu wpatrywałam się w Niall’a.
- Naprawdę chcesz mieć mnie za swoją żonę? – spytałam



Zdziwiło mnie pytanie dziewczyny.
- Jestem tego pewny jak niczego innego.
- Nawet kiedy jestem irytującą wersją mnie? – zaśmiałem się w duchu na jej pytanie
- Nawet wtedy. Więc jak? Zgodzisz się zostać panią Horan i matką moich dzieci?
W odpowiedzi otrzymałem tylko kiwnięcie głową. Rzuciłem się na dziewczynę i mocno przytuliłem ją do siebie.
Naprawdę myślałem o tych oświadczynach już długo. Idealny pierścionek był w mojej walizce, ale nie wiem czemu chciałem to zrobić teraz.
Uniosłem podbródek mojej narzeczonej i złożyłem na jej ustach długi pocałunek. Tak bardzo się cieszyłem, że się zgodziła. Nie przerywając całowania jej ust, złapałem ją jedną ręką pod kolanami a drugą przytrzymałem jej plecy i biorąc ją na ręce ruszyłem w kierunku domu. Chciałem teraz włożyć pierścionek na jej palec.
Położyłem ją na łóżku, a sam  zacząłem przeszukiwać zawartość mojej walizki. Dziewczyna przyglądała mi się zdezorientowana.
- Niall, wszystko w porządku? – spytała
- W jak najlepszym. – znalazłem w końcu poszukiwaną przeze mnie rzecz i podskoczyłem do góry z radości. Podszedłem do łóżka i ukląkłem przed brunetką.
- Zgodziłaś się już raz, ale zapytam po raz kolejny. – otworzyłem pudełeczko pokazując jej pierścionek – Zostaniesz moją żoną?
- Tak. – tym razem mogłem usłyszeć to słowo z jej ust. Pierścionek szybko znalazł miejsce na jej serdecznym palcu. Jak tylko włożyłem go tam do końca, dziewczyna złapała mnie za ramiona i przyciągnęła do pocałunku. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie, jednak Patricia nie dała mi się odsunąć.
- Kocham cię. – wyszeptała w moje usta, jakby nie chcąc żeby ktokolwiek inny to usłyszał – Kocham ciebie i tylko ciebie.


Wieczorem leżeliśmy przytuleni do siebie w łóżku.
- Kiedy chciałbyś wziąć ślub? – spytała mnie dziewczyna przyglądając się swojej dłoni z pierścionkiem, która spoczywała na moim torsie.
- Nawet jutro. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Z wielką chęcią uczyniłbym ją panią Horan nawet teraz.
Brunetka podniosła swój wzrok na mnie i popatrzyła w moje oczy.
- W sumie ślub na Hawajach byłby całkiem miłym wspomnieniem. – popatrzyłem na nią zszokowany
- Chcesz wziąć ślub jutro? Tu? Bez żadnych bliskich?
- Mam tu kogoś bliskiego. Ty tu jesteś.
- Więc ślub, jutro?
Bez nawet chwili wahania dziewczyna pokiwała głową. Złożyłem pocałunek na jej czole, nie mogą uwierzyć, że chcę to zrobić tak szybko.
- Ale jesteś tego pewna? Nie chcesz mieć bajkowego ślubu? – musiałem się upewnić. Chciałem spełnić jej marzenia.
- Będzie bajkowy, bo będzie z tobą Niall. – odparła znów przytulając się do mnie
- Więc jutro będziesz już panią Horan. – złożyłem pocałunek na czubku jej głowy i wyłączyłem lampkę stojąca na szafce nocnej. Potrzebowaliśmy snu przed tak ważnym dniem.



Siedziałam na kanapie w salonie Niall. Właściwie teraz już Niall'a i moim. Na moim palcu znajdowały się dwa pierścionki. Jeden zaręczynowy, który Niall tak staranie wybrał, a zaraz pod nim obrączka, która symbolizowała nasza miłość. Mój mąż leżał z głową na moich kolanach przyglądając się mi.
- Jesteś szczęśliwa. – powiedział w pewnym momencie.
Miał rację. Od kilku dni uśmiech cały czas gościł na mojej twarzy.
- Bardzo szczęśliwa. – odparłam, odgarniając zagubione kosmyki blond włosów z jego czoła.
Czekaliśmy na naszych przyjaciół chcąc im wszystkim przekazać  wiadomość o ślubie.  Prawdę mówiąc trochę się bałam ich reakcji, ale wszyscy nas wspierali więc powinno być dobrze. Największy problem będzie zapewne stanowił fakt, że nie zaprosiliśmy ich na ślub. Nasi rodzice też nie byli tym zbyt zadowoleni, ale ucieszyli się z tego, że jesteśmy raz i że wzięliśmy ślub. Obiecaliśmy już im i sobie, że zrobimy za kilka lat odnowienie naszej przysięgi żebyśmy mogli zaprosić zarówno ich, jak i naszych przyjaciół.
- Jak myślisz, jak to przyjmą? – wyrwał mnie z moich rozmyślań Niall
- Myślę, że całkiem dobrze. W końcu wszyscy nam zawsze kibicowali. Pewnie tak samo jak rodzice będą źli, że ich nie zaprosiliśmy, ale te kwestie tez mamy już rozwiązaną.
- Mamy. – chłopak podniósł się z moich kolan – Z wielką chęcią zobaczę cię znów w sukni ślubnej. – powiedział zbliżając się do mnie – A z jeszcze większa chęcią w tym co schowasz pod nią. – jego usta złączyły się z moimi, wysyłając przyjemne dreszcze po moim ciele.
Tak, Niall zdecydowanie polubił moją bieliznę, która założyłam pod suknie ślubną. Irlandczykowi podobała się większość mojej bielizny, o czym bardzo często lubił mi przypominać. Chyba dlatego też, dostałam już od niego kilka razy kartę podarunkową do sklepu z bielizną. Jednak to był bardzo trafiony prezent. Obydwoje mieliśmy z niego pożytek.


Gdy już wszyscy się zjechali i siedzieliśmy, śmiejąc się w salonie postanowiliśmy z Niall’em wreszcie powiedzieć o wszystkim. Przytulając się bardziej do chłopaka, który obejmował mnie w tali, przerwałam wszystkie rozmowy.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć. – z twarzy Irlandczyka, jak i mojej nie schodził uśmiech. Dłoń, którą chłopak trzymał na mojej tali zacisnął mocniej, jakby dodając mi odwagi do powiedzenie wszystkie. Oczywiście to ja miałam być osobą która wszystko przekaże.
- Będziemy mieli małego Horana? – jak zwykle Harry miał w głowie tylko jedną rzecz.
- Nie Style’s, jeszcze nie. – wtrącił się mój mąż.
- Wzięliśmy ślub. – powiedziałam po chwili ciszy, unosząc jednocześnie dłoń z pierścionkami.

*********************
Nowy rozdział jednak pojawia się jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Ze smutkiem, przychodzi mi napisać, że został jeszcze tylko jeden rozdział i epilog. Więc prawdopodobnie do końca stycznia historia ta się już zakończy. 
Pisałam już życzenia sylwestrowe, ale raz jeszcze: udanego sylwestra, jak najlepszej zabawy jutro no i oczywiście cudownego wejścia w nowy rok. Zapewne każdy ma dla siebie jakieś postanowienie, więc życzę też żeby udało się je zrealizować. 
Rozdział miał pojawić się jutro, ale jednak postanowiłam go dodać dziś. Nie jestem pewna czy będę miała na to jutro czas. 
Enjoy! 

24 grudnia 2013

Rozdział 39

Siedziałam z telefonem w ręku wciąż niepewna czy wykonać telefon. Byłam tu już ponad 24 godziny, a Niall wciąż nie wiedział. W mojej głowie było pełno myśli, które zaczynały mnie już denerwować. Serce było zranione, ale wciąż kochało Niall’a. Bałam się jednak, że gdy usłyszę jego głos nie wytrzymam i po prostu mu powiem gdzie jestem bez posłuchania wyjaśnień. A chciałam ich wysłuchać. Rozum z kolei mówił mi żebym wróciła do Londynu i z nim porozmawiała twarzą w twarz. Jednocześnie podpowiadał mi, że postąpiłam zbyt pochopnie uciekając i nie pozwalając mu nic wytłumaczyć wtedy gdy mnie wołał. Jednym słowem miałam wielki mętlik w głowie.
W końcu szybko wybrałam numer chłopaka i przyłożyłam telefon do ucha zanim bym się rozmyśliła. Musiałam zadzwonić. Niezależnie jak bardzo mnie zranił, doskonale wiedziałam że się denerwuje.
Położyłam się na łóżku, w którym spędziłam ostatnia noc i słuchałam dźwięków sygnalizujących próbę połączenia się z blondynem.
- Halo? – usłyszałam zaspany głos chłopaka, praktycznie w chwili gdy miałam się już rozłączyć.
Przeniosłam swój wzrok na zegarek na ręku, który wciąż wskazywał godzinę w Londynie. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że tam jest środek nocy.
- O mój boże, Patricia to ty! – w słuchawce usłyszałam już w pełni obudzonego Niall’a. Podejrzewam że spojrzał się na to kto dzwoni gdy nie odzywałam się przez chwilę. – Tak bardzo się bałem. Nie odbierałaś, nikt nie wiedział gdzie jesteś. Proszę wróć do mnie. Albo powiedz mi gdzie jesteś, a zaraz tam będę. No chyba że to gdzieś daleko to nie tak zaraz, ale najszybciej jak będę mógł. Nie zdradziłem cię, przysięgam. Kocham tylko ciebie. Maddie pomagała mi tylko przygotować niespodziankę dla ciebie. Jest znajomą Harry’ego i on mi ją polecił. Chciałem dać ci coś co będzie symbolizowało naszą miłość, a nie chciałem w to angażować El i Perrie, żeby się przez przypadek nie wygadały. Ale z całej mojej niespodzianki nic nie wyszło. Tak bardzo cię przepraszam. Nie bądź zła. Maddie to nikt ważny. Naprawdę.
- Niall… - zaczęłam
- Kochanie, proszę.
- Przepraszam. – łzy spłynęło po moich policzkach a głos zadrżał – Jak cię z nią zobaczyłam, to po prostu tak bolało. I cały dzień jeszcze nie odbierałeś ani nie odpisywałeś. Ja…
- Nie płacz, proszę. – chłopak już za dobrze umiał powiedzieć kiedy płaczę. – Ja też przepraszam. Nie powinienem tego rozegrać w taki sposób.
- A ja nie powinnam od razu uciekać. – przyznałam wreszcie na głos to, co rozum mi podpowiadał od początku.
- Gdzie jesteś? – spytał ciepło chłopak – Cody mówił że chciałaś mnie gdzieś zabrać, ale się nie udało.
- Dzwoniłeś do Cody’iego? – zdecydowanie byłam tym zszokowana.
- Chciałem cię znaleźć. Dzwoniłem nawet do twojej mamy.
- Wiem.
W słuchawce zabrzmiała cisza. Żadne z nas nie odzywało się przez jakiś czas.



- Powiesz mi gdzie jesteś Mała? – spytałem w końcu.
Byłem ogromnie szczęśliwy, że zadzwoniła. Cały dzień spędziłem na zamartwianiu się i próbach skontaktowania się z nią jednak na nic. Nie przeszkadzało mi nawet to, że zadzwoniła w środku nocy. Mój sen i tak był niespokojny i pełen koszmarów.
- W naszym domku na Hawajach. – odpowiedziała mi po chwili dziewczyna.
- Macie domek na Hawajach? Nigdy o nim nie mówiłaś.
- Wiem, że nie mówiłam. Chciałam cię tu kiedyś zabrać i zrobić niespodziankę. Jest w takim miejscu że miałbyś tu spokój od fanek i wszystkiego.
- Mogę przylecieć? – spytałem niepewny.
Mimo iż przeprosiliśmy się oboje i porozmawialiśmy, wciąż nie wiedziałem za bardzo na czym stoimy. Chciałbym jednak móc mieć ją znów w swoich ramionach. Wtedy byłbym pewny że wszystko jest dobrze.
- Byłoby miło. – ucieszyłem się na jej słowa, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Został jednak przerwany przez ziewnięcie, które wyrwało się z moich ust. – Przepraszam że cię obudziłam.
- Nic się nie stało. I tak za dobrze nie spałem. – wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę mojego komputera chcąc znaleźć najbliższy lot do mojej dziewczyny.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj już. Oboje zawiniliśmy.
- Wracaj spać. – słyszałem troskę w jej głosie. – Porozmawiamy jak już się wyśpisz.
- Ani mi się śni wracać do snu. Szukam biletu i chcę jak najszybciej znaleźć się obok ciebie. – wyjaśniłem, przeglądając już stronę linii lotniczych
- Daj znać kiedy będziesz to po ciebie wyjadę na lotnisko, dobrze?
- Oczywiście.



Stałam na lotnisku czekając na Niall’a. Udało mu się znaleźć samolot, odlatujący zaledwie kilka godzin po tym jak do niego zadzwoniłam. Wylądował już na moich ukochany Hawajach i zostało mi już tylko czekać, aż będę mogła go zobaczyć. Potrzebowałam teraz tylko jego bliskości. Był tu środek nocy, więc lotnisko nie było zatłoczone. Większość osób odbierający dopiero co przybyłych ludzi, była ubrana podobnie jak ja. Spodnie od piżamy lub dresy i jakaś luźna koszulka. Włosy zostawiłam tak jak się ułożyły. Nie przejmowałam się swoim wyglądem w tym momencie. Chciałam być tylko pewna że chłopak bezpiecznie dotarł do mnie.
Kilkanaście minut później zobaczyłam znajomą sylwetkę rozglądająca się dookoła. Biegiem ruszyłam w jego kierunku. Spostrzegł mnie gdy byłam kilka metrów przed nim i zdążył tylko rozłożyć swoje ramiona, w których to po chwili się znalazłam. Objęły mnie ciasno i przyciągnęły jeszcze bliżej chłopaka.
- Nienawidzę gdy ode mnie uciekasz. – wybełkotał w moje włosy – Nie rób tak więcej.
- Postaram się. – powiedziałam bardzo podobnie, wciąż wtulona w jego tors.

Dopiero po kilku minutach odsunęłam się od chłopaka i łapiąc go za rękę, poprowadziłam w kierunku gdzie czekał mój samochód. Po zapakowaniu jego niewielkiego bagażu wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy w miejsce gdzie mieliśmy spędzić najbliższe kilka dni.

**************
Z góry informuję, że rozdział nie był dokładnie sprawdzony. Chciałam go dodać w święta, w ramach małego prezentu. Kolejny pojawi się zapewne dopiero w nowym roku.
Moim pierwszym planem był trochę inny przebieg tego rozdziału, ale ze względu na święta i atmosferę która mnie dopadła, wyszedł jaki wyszedł. Dopiero dziś zrozumiałam, że zostało tu jeszcze tylko jakieś 3/4 rozdziały i epilog. 
Skoro są święta, chciałabym wam wszystkim życzyć dużo radości, uśmiechu, miłości, spełnienia wszystkich marzeń, dużo jedzenie(jak to mi parę osób już życzyło) i wszystkiego czego sobie wymarzycie. Oczywiście nie mogę zapomnieć o cudownym sylwestrze i nie za bardzo szalonym, bo jednak lepiej wejść w całości w nowym rok.
Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale nie miałam czasu żeby napisać więcej. Postaram się, że kolejne były już dłuższe. :)
Enjoy!

14 grudnia 2013

Rozdział 38

PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ

Chodziłem niespokojny po pokoju. Patricia nie odbierała moich telefonów już od dobrych kilkunastu godzin. Właściwie to od momentu gdy uciekła ode mnie. Była w tym i moja wina, ale chciałem dobrze. Nie mogę uwierzyć, że z tak cudownej niespodzianki wyszło coś tak okropnego.
Po kolejnej nieudanej próbie dodzwonienia się do niej, jeszcze bardziej zdenerwowany wybrałem numer Cody’iego.
- Halo? – usłyszałem jego zaspany głos po kilku sygnałach.
Zdezorientowany spojrzałem na zegarek stojący na szafce po drugiej stronie pokoju. Nawet nie zauważyłem kiedy minęła północ.
- Cody, jest może z tobą Patrcia? – spytałem, tak bardzo chcąc usłyszeć twierdząca odpowiedź.
Mimo iż wciąż byłem o niego zazdrosny, wiedziałem że jeśli byłaby z nim nie musiałbym się tak bardzo martwić. Byłbym pewny że jest bezpieczna.
- Czekaj, nie poleciałeś z nią? – w głosie chłopaka mogłem usłyszeć najszczersze zdziwienie.
- Co masz na myśli? – zacząłem się bardziej denerwować.
- Miała zarezerwowane bilety żebyście mogli gdzieś jechać odpocząć. Ostatni raz jak ją widziałem mówiła że jedzie do ciebie żeby zrobić ci niespodziankę.
- Kurwa. – wolną ręką przejechałem przez moje włosy.
- Niall, co zrobiłeś? – chłopak zapytał spokojnie, jednak byłem prawie pewny, że jest gotowy przyjść tu i mnie uderzyć. On tez się o nią bał.
- Chciałem zrobić jej niespodziankę i poprosiłem znajomą o pomoc. Zobaczyła mnie jak się z nią dość czule żegnałem. Widziałem ból w jej oczach i uciekła nie dając mi nic wyjaśnić.
- Próbowałeś do niej dzwonić?
- Od dobry kilkunastu godzin nie robię praktycznie nic innego. Wiesz gdzie chciała lecieć? – miałem wielką nadzieję, że zdradziła miejsce planowanej podróży swojemu przyjacielowi.
- Nie chciała mi powiedzieć. – po tych słowach straciłem już nadzieję – Nawaliłeś.
- Wiem. Muszę teraz znaleźć sposób żeby to naprawić.
- Mam nadzieję że ci się uda. – zdziwiłem się na jego słowa. Zawsze myślałem, że nie podobał mu się fakt, że jestem z brunetką.
- Chcesz żebyśmy byli razem? – sam nie wiem czemu zadałem to pytanie. Niby zawsze byłem o to ciekaw, ale to chyba nie był dobry moment żeby o tym rozmawiać.
- Kocha cię i jest z tobą szczęśliwa. – odparł po chwili – Ty tez ją kochasz. I to mi wystarczy. Chcę żeby była szczęśliwa. Jeśli ja jej nie mogę dać tego szczęścia, cieszę się że robi to ktoś kto ją dobrze zna.
Przypomniał mi się moment, gdy dziewczyna opowiedziała mi o swoim jedynym związku po tamtych wydarzeniach z Nowego Jorku.

Siedzieliśmy na kanapie w salonie Patrici oglądając zdjęcia na jej laptopie. Dziewczyna zgodziła mi się opowiedzieć trochę o tym co działo się u niej po jej przyjeździe do Londyny. Po obejrzeniu sporej już ilości zdjęć i przy tym usłyszeniu wielu historii natrafiliśmy na zdjęcie mojej dziewczyny z Cody’ym. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że chłopak ciasno obejmował dziewczynę a ich usta była złączone. Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia po czym od razu przeniosły na dziewczynę.
- Byłaś z Cody’m? – mimo iż odpowiedź miałem przed oczami musiałem o to spytać.
- Przez pewien czas.- spojrzała na mnie tym tak bardzo uwielbianymi przeze mnie oczami – Zgaduję że tą historię też chcesz poznać?- spytała, jednak podejrzewałem że znała już odpowiedź. Pokiwałem tylko głową. Zamknęła laptop i odłożyła do na stolik stojący przed kanapą.
- Nie pamiętam dokładnie ile czasu od mojego przyjazdu do Londynu minęło gdy to się stało. – zaczęła wracając do swojej wcześniejszej pozycji na kanapie i zaczęła bawić palcami lewej ręki. Dokładniej mówiąc tym, gdzie spoczywał pierścionek, który podarowałem jej z okazji urodzin. Nigdy go nie zdejmowała i uwielbiałem to. Wiedziałem wtedy, że nawet pomimo błędów które popełniałem ona wciąż mnie kochała. – Poznałam Cody’iego na zajęciach. Na początku obawiałam się bliższych kontaktów z kimkolwiek. Jednak gdy pewnego dnia uratował mnie w parku zaczęłam z nim częściej rozmawiać i jakoś tak wyszło że został moim przyjacielem. Spędzał ze mną dużo czasu, zazwyczaj albo w jego mieszkaniu albo u mnie. Rodzice po pewnym czasie przekonali się do niego. Nigdy tak naprawdę nie powiedzieli mi dlaczego, ale zgaduję że było to po tym jak po jednym dniu kiedy nie było mnie w szkole, przyszedł do mnie żeby sprawdzić czy wszystko ze mną dobrze. Przyniósł mi wtedy moją ukochaną czekoladę i nawet pomimo tego że byłam chora i mógł się zarazić, został ze mną praktycznie do północy. Wtedy też zrozumiałam, że żywię do niego jakieś uczucia. Nie byłam pewna co to jest, ale kiedy po pewnym czasie zaprosił mnie na randkę zgodziłam się. Po kilku randkach staliśmy się parą. Spędzaliśmy ze sobą sporo czasu. W końcu chodziliśmy do tej samej szkoły, tańczyliśmy razem. Po zajęciach też zazwyczaj spędzaliśmy czas razem. Byłam z nim wtedy szczęśliwa. Pamiętasz jak zapytałeś się mnie w Paryżu czy byłam tam kiedyś z kimś kogo kochałam? – pytanie skierowane do mnie sprawiło że wróciłem pamięcią do czasu kiedy byliśmy w tamtym mieście. Pokiwałem głową w odpowiedzi przypominając sobie tamten moment. – Byliśmy tam na jednym z turniejów. Zwiedzaliśmy trochę to miasto i to właśnie tam… - dziewczyna przerwała przygryzając wargę. Chyba nie była pewna czy kontynuować to co zaczęła opowiadać. Złapałem jej dłoń, którą wciąż się bawiła i złączyłem razem z moją. Niezależnie co by powiedziała nic by mnie do niej nie zraziło. W końcu kochałem ją niezależnie od jej przeszłości. Uśmiechnęła się delikatnie i wróciła do historii. – Któregoś wieczora podziwialiśmy widok na wieżę Eiffla z naszego balkonu. Nie jestem do końca pewna jak to się stało, ale to właśnie wtedy przeszłam swój pierwszy raz po tamtych wydarzeniach z Nowego Jorku. Nie powiem że było idealnie, bo oboje byliśmy niedoświadczeni i trochę szaleni, jednak było całkiem przyjemnie. – ścisnąłem mocniej jej dłoń, jakby chcąc jej przekazać że wciąż tu jestem. – Jakiś miesiąc po tym zaczęliśmy się kłócić i to dość sporo. W końcu stwierdziliśmy, że jednak nie powinniśmy być razem. Oboje doszliśmy do tego wniosku i chcieliśmy przekazać to drugiej osobie w tym samym czasie. Nie chcieliśmy niszczyć naszej przyjaźni, bo nawet mimo tych kłótni zawsze gdy coś się działo byliśmy dla siebie podporą. Dlatego zostaliśmy przyjaciółmi. Wiem że zawsze mogę do niego iść gdy coś się dzieje. Wciąż się kochamy, ale jak brat z siostrą.

- Niall jesteś tam? – z wspomnień wyrwał mnie Cody
- Tak, jestem.
- Napraw to. Jesteście razem idealni. – powiedział, na co na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Zrobię wszystko co mogę.
Chłopak rozłączył się, zapewne wracając do snu. Ja z kolei po raz kolejny przeszukiwałem listę kontaktów w moim telefonie. Wybrałem jedyny numer, który miałem nadzieję pomoże mi chodź trochę w poszukiwaniach mojej dziewczyny.
- Co się stało Niall? – po zaledwie dwóch sygnałach usłyszałem głos mamy Patrici.
- Rozmawiała może pani z Patricią dziś?
- Nie. A coś się stało?
Opowiedziałem kobiecie to samo co powiedziałem przyjacielowi brunetki.
- Tak mi przykro Niall. Wiesz, że odrzucenie to coś czego ona boi się najbardziej.
- Wiem. Ale kocham ją i to nie tak jak wyglądało. Chcę jej wszystko wyjaśnić.
- Rozumiem. Nie mam pojęcia gdzie może być, ale spróbuję do niej zadzwonić.
- Dziękuję.



Siedziałem na kanapie w jedynym miejscu na świecie, w którym chciałam teraz być. Mój telefon zadzwonił po raz kolejny. Byłam praktycznie pewna kto dzwonił jednak i tak spojrzałam na wyświetlacz. Widząc napis MAMA, zdziwiona odebrałam telefon.
- Halo? – powiedziałam próbując doprowadzić mój glos do w miarę normalnego brzmienia.
- Znów uciekłaś. – bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Skąd wiesz?
- Niall do mnie dzwonił. Opowiedział mi wszystko. Czemu nie dałaś mu wyjaśnić?
- To za bardzo bolało.

Stałem przed drzwiami mojego chłopaka, który cały dzień nie odbierał telefonów ode mnie. Chciałam zrobić mu niespodziankę, jednak to ja bardziej byłam zaskoczona. Przed moimi oczami widziałam tak bardzo bliskiego mi blondyna czule przytulającego pewną dziewczynę. Nie miałam pojęcia kto to jest. Ból który pojawił się wtedy w moim sercu był nie do wytrzymania. Sytuacja w której go spotkałam byłam dla mnie jednoznaczna. Cały dzień ignorował moje telefony, a teraz z jego domu wychodzi kobieta. Jego wzrok spostrzegł mnie i dokładnie widziałam jak jego oczy rozszerzają się ze zdziwienia. Wiedziałam, że chciał mi to wytłumaczyć w momencie gdy jego usta otworzyły się. Jednak nie chciałam tego słuchać. Za bardzo bolało to co zobaczyłam, więc po prostu uciekłam.

- On jest przerażony Patrcia. Boi się że cię straci.
- To co widziałam…
- To jego znajoma kochanie. Z tego co mi powiedział szykował dla ciebie niespodziankę. Dlatego nie odbierał telefonu.
- Mamo…
- Zadzwoń do niego.
- Nie wiem czy chcę usłyszeć teraz jego głos.
- Daj mu wytłumaczyć.
- Pomyślę nad tym.
- Pytał się gdzie jesteś? Zgaduję, że uciekłaś na Hawaje.
- Skąd wiesz?
- Jestem matką. Po prostu wiem.
- Ale nie powiedziałaś mu? – nie wiedziałam czy bardziej chciałam żeby mu zdradziła miejsce mojego pobytu, co zapewne sprawiłoby że przyleciałby tu czy też żeby nie wiedział gdzie jestem. Wolałam chyba podjąć tę decyzję sama.
- Nie. Nie byłam pewna czy na pewno się tam wybrałaś.
- Nie mów mu, proszę.
- Nie powiem. – odetchnęłam z ulgą. – Jednak zadzwoń do niego. Jest zdenerwowany. Mogłam to usłyszeć przez telefon, a to naprawdę wiele znaczy.
- Mamo…
- Już dobrze. Pomyśl o tym.
- Dziękuję.
Rozmowa została zakończona, a ja zostałam z telefonem w ręku rozważając co powinnam teraz zrobić.