2 października 2013

Rozdział 32

Jednak nie zawiesiłam ani nie skończyłam bloga. Rozdziały będą się jednak pojawiać rzadziej, ze względu na wszystko co dzieję się dookoła mnie. Nie chcę obiecywać co jaki czas się będą pojawiać, ale spróbuję żeby były raz na dwa tygodnie. Mam w planach skończyć tego bloga i zacząć pisać nowy. Pomysł już się pojawił. Muszę go tylko dopracować i możliwe, że zacznę pisać już. A co Wy myślicie? Chcecie nowego bloga?
Kilka następnych rozdziałów może być trochę mniej ciekawych, ale jakoś muszę dotrzeć do momentu gdy znów coś się zacznie dziać. Rozpisałam już sobie wszystko co chcę napisać w tym opowiadaniu aż do samego końca. Chodź jeśli zaproponujecie coś, a mi się spodoba to kto wie? Może coś jeszcze zmienię...
Jak zapewne zauważyliście albo też nie były drobne zmiany na blogu. Założyłam też aska, specjalnie dla bloga. Możecie pytać i mnie, i bohaterów. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
http://ask.fm/Patricia710
To by chyba było tyle jeśli chodzi o informacje. Wracam do nauki matematyki na jutrzejszy sprawdzian. Trzymajcie za mnie kciuki! 
No i życzę miłego czytania rozdziału. Mam nadzieję, że się spodoba.
Enjoy!

********************

Podczas gdy Niall wypełniał swoje zobowiązania po drugiej stronie globu, ja przystąpiłam do realizacji mojego planu. Pierwszym celem była komenda londyńskiej policji. Niestety, moje szczęście w ostatnim czasie nie było równomierne i po kilku dniach posiadania go, odeszło. Nie uzyskałam żadnej informacji której potrzebowałam. Powiedzieli mi to, czego tak bardzo nie chciałam usłyszeć. Żeby dowiedzieć się muszę jechać do Nowego Jorku. Tak bardzo nie chciałam musieć tego robić. Jednak rzeczywistość kopnęła mnie w tyłek wesoło krzycząc, że czas na podróż.
Jak tylko znalazłam się we własnym mieszkaniu wybrałam numer mamy. Opowiedziałam jej dokładnie o co chodzi. Próbowała mnie pocieszyć, mówiąc że Carter na pewno siedzi w więzieniu, ale nie miała co do tego pewności. Jej też nie chcieli udzielić tych informacji. Czekała mnie więc wycieczka do miasta, które tak bardzo zmieniło moje życie. Na moje szczęście, One Direction byli tam teraz tylko przez jeden dzień. Do czasu ich powrotu do Nowego Jorku ja już zdążę załatwić swoje sprawy. Niby to duże miasto, jednak zawsze istnieje ryzyko spotkania mojego chłopaka. A nie chciałabym mu tego tłumaczyć. Zarezerwowałam bilet na najbliższy lot, które był dziś wieczorem, po czym ruszyłam się pakować. Nie potrzebowałam dużo rzeczy. Nie miałam zamiaru zagościć tam na dłużej niż kilka dni. Dzięki temu po niecałych 30 minutach moja walizka była już spakowana. Wykonałam jeszcze jeden telefon, do Cody’iego. Jemu też nie mogłam zdradzić wszystkiego. Wystarczyło kilka słów i już wiedział, że muszę załatwić pilne sprawy rodzinne w Nowym Jorku. Teraz mogłam bez obaw ruszyć na lotnisko. Wolałam siedzieć tam niż sama, w moim mieszkaniu. Teoretycznie na lotnisku też byłabym sama, jednak praktycznie dookoła mnie przewija się tam ogrom ludzi.
W końcu nadszedł czas i na mój samolot. Siedząc w środku tak bardzo się denerwowałam. Chciałam się dowiedzieć co z Carterem, ale też bałam się, że jednak jest już na wolności, że znów będzie chciał coś zrobić, że skrzywdzi tych, którzy są mi najbliżsi. Przez te wszystkie smutki, rozmyślania zasnęłam od razu po starcie. I przespałam cały lot.
W Nowym Jorku byłam ok. 3 nad ranem. Gdy tylko opuściłam lotnisko zobaczyłam mojego tatę, czekającego na mnie. Jak mała dziewczyna podbiegłam do niego i po prostu przytuliłam. On objął mnie, jakby chcąc schować przed całym złem. I nic więcej nie potrzebowałam. W tamtym momencie potrzebowałam tylko mojego taty, który był teraz przy mnie. Gdy w końcu oderwałam się od niego, wziął moją walizkę i schował do bagażnika, a ja sama wsiadłam do samochodu.
Pół godziny później byłam już w mieszkaniu rodziców. Po krótkim przywitaniu się z mamą ruszyłam do swojego starego pokoju. Jednak zatrzymałam się niepewnie przed drzwiami. Sama nie wiedziałam czy chcę do niego wejść. Przyniosłoby to tak wiele wspomnień, tych złych ale i tych dobry. Ostatecznie wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę otwierając drzwi. Pokój nic się nie zmienił. Wciąż wyglądał tak jak wtedy gdy go opuszczałam. Brakowało tylko zdjęć i moich dupereli. Jednak reszta pozostała niezmieniona. Odłożyłam swoją torebkę na bok i wyjmując telefon z kieszeni zwinęłam się w kłębek na łóżku. Włączyłam telefon i zobaczyłam kilka wiadomości od mojego chłopaka. Powiedziałam mu, że lecę do Nowego Jorku do rodziców, ale to była taka sama wersja jaką usłyszał Cody. Odpisałam mu tylko, że jestem już na miejscu i nie ma się o co martwić. Wiedziałam, że to robił. Zwłaszcza, że nie chciałam mu dokładnie powiedzieć czemu tu przylatuję. Odłożyłam telefon na szafkę i nie zmieniając pozycji próbowałam zasnąć.


Chcąc pozostać w tym mieście jak najkrócej od razu następnego dnia rozpoczęłam szukanie informacji. Po raz kolejny moim celem była komenda policji. Ku mojej radości tu udało mi się uzyskać chodź trochę informacji których chciałam. Na resztę musiałam poczekać do jutra. Trochę już spokojniejsza wróciłam do mieszkania rodziców. Żadne z nich nie czekało tam na mnie. W zasadzie nie spodziewałam się nawet tego, że będą. Przyzwyczaiłam się do przebywania w tym mieszkaniu sama. Co jakiś czas wymieniając wiadomości z Niall’em zaszyłam się w kuchni próbując znaleźć sobie coś do jedzenia. Nie po raz pierwszy miałam wielki dylemat, sama nie wiedząc na co mam ochotę. Zawsze nie lubiłam tego momentu. Niby chcę coś zjeść, a jednak nie wiem co. Ostatecznie zdecydowałam się zrobić sobie tosty. Gdy już były gotowe rozsiadłam się na kanapie w salonie i postanowiłam ułożyć sobie wszystkie wydarzenia z ostatniego czasu.
Niall wyjechał. Musieliśmy rozstać się na 4 tygodnie. Do tego nie mówiłam mu całej prawdy o tym co się u mnie dzieje. Wciąż jednak uważałam że to dobry pomysł. Nie powinien się tym teraz przejmować. Kiedyś mu powiem. Wyznam wszystko.
Całe One Direction i ich dziewczyny znają prawdę o mojej przeszłości. Wciąż ciężko mi w to uwierzyć. Ukrywałam tą część siebie odkąd to się tylko stało. A teraz praktycznie w tym samym momencie dowiedziało się o niej tak wiele osób. Bałam się tego wszystkie. Oni jednak pokazali mi że mogę na nich liczyć i nie mam się czego bać. Są przy mnie, nawet teraz znając prawdę. I najważniejsze – Nialler wciąż jest przy mnie.
Tajemnicza kartka w klubie.. To coś co przeraża mnie najbardziej. Jednak dzięki wyciecze, w trakcie której jestem mam pewność że to nie Carter. A przynajmniej nie osobiście.
Tak, dowiedziałam się że wciąż jest zamknięty. Uprzejmi policjanci po wyjaśnieniu im kim jestem dokładnie zbadali wszystko. A gdy powiedziałam im jeszcze o tajemniczej kartce obiecali skontaktować się z więzieniem, w którym ten drań przebywa i upewnić się. Miałam nadzieję, że to była tylko zwykła pomyła, że moi bliscy są bezpieczni, że ja jestem bezpieczna. Żeby mieć co do tego pewność musiałam poczekać do jutra.
Mimo tego, że nie miałam pewność, część mnie odetchnęła z ulgą. Mój oprawca wciąż siedzi za kratkami. Miałam pewność co do tego, że nie natknę się na niego na ulicach Nowego Jorku, że nie zapuka nagle do moich drzwi. Jedna wiadomość, a zdjęła tak wielki ciężar z moich barków.
Odstawiłam pusty już talerz na kanapę obok mnie. Nie chciało mi się teraz zajmować zmywanie czy chociażby wyniesieniem go do kuchni. Włączyłam sobie za to telewizor i skacząc po kanałach próbowałam znaleźć coś, co chciałabym pooglądać. To moje jakże pasjonujące zajęcie przerwał dzwonek mojego telefonu. Podniosłam go z poduszki na której leżał i spojrzałam na wyświetlacz. Uśmiechała się z niego wesoła twarz mojego chłopaka. Mimowolnie, na moich ustach też pojawił się niewielki uśmiech. Odebrałam połączenie, jednocześnie wyciszając telewizor, i przyłożyłam telefon do ucha.
- Cześć Niall. – rozpoczęłam rozmowę pogodnie – Nie popsuliście jeszcze nic? – spytałam słysząc w tle odgłos czegoś, co właśnie spadło na podłogę
- Teoretycznie jeszcze nie. – powiedziała i chyba zmienił miejsce swojego położenia, po chwili już w słuchawce było cicho – Ale chyba szybko to nastąpi. – roześmiałam się wyobrażając sobie, co tym razem mogą zrobić
- Miejmy nadzieję, że nie zdenerwujecie Paul’a aż tak bardzo. – wiedziałam, że mężczyzna i tak ostatecznie by im wszystko wybaczył – A teraz co robisz?
- Uciekłem od nich na trochę. – mogłam się tylko domyślić, że na jego twarzy pojawił się teraz uśmiech – Mamy przerwę i chciałem zadzwonić. Nie przeszkadzam, prawda?
- Oczywiście że nie. – upewniłam go – Siedzę i rozmyślam.
- Znów? Patricia, co się dzieje? – słyszałam w jego głosie smutek. Martwił się o mnie. – Mogę przylecieć.
- Niall nie! – nie chciałam odrywać go od pracy – Jest dobrze. Układałam sobie po prostu wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie. – próbowałam wymyślić co jeszcze mu powiedzieć – Muszę przyzwyczaić się do tego, że tyle osób wie o mojej tajemnicy.
- Jesteś zła, że razem z Perrie powiedzieliśmy chłopakom?
- Mówiłam ci już, że nie jestem zła. Po prostu do tej pory wiedzieli tylko moi rodzice. – uświadomiła sobie, że jeszcze nie rozmawialiśmy o tym od czasu tamtej rozmowy telefonicznej gdy przekazał mi tą nowinę, że chłopcy wiedzą – Nie miałam czasu wcześniej żeby to sobie poukładać w głowie.
Dokładnie słyszałam, jak westchnienie ulgi wydobywa się z ust chłopaka.
- Tylko o tym myślałaś? – jego dociekliwość była czasami denerwująca, ale zarazem słodka
- Myślałam też o tym, jak bardzo się cieszę, że mimo tego wszystkiego wciąż jesteście przy mnie, a ty wciąż jesteś ze mną. – przyznałam szczerze – Bałam się, że to odstraszy wszystkich ode mnie.
- Nawet tak nie myśl Mała. – głos chłopaka stał się miękki i spokojny – Zawsze będę przy tobie. Mówiłem ci to już tyle raz i będę powtarzał w kółko.
- I kocham cię za to. – wyłączyłam telewizor, którego i tak nie oglądałam i wstałam z kanapy podchodząc do wielkiego okna ukazującego piękny widok na Central Park – Jesteś obok mnie nawet wtedy gdy jestem tą irytującą, wredną i samolubną wersją siebie.
- Ty przy mnie też zawsze jesteś. Nawet gdy jestem pijany i robię głupie rzeczy.  – przypomniała mi się nasza kłótnia u Zayn’a i Perrie i moja ucieczka do Cody’iego
- Na tym polega miłość, prawda? – wpatrywałam się w widok za oknem. Tak bardzo chciałabym żeby Niall był teraz obok mnie.
- Dokładnie na tym. – jego głos odprężył mnie tak bardzo, że zapomniałam o wszystkim czym ostatnio się przejmowałam – A ty co dziś robiłaś?
- Musiałam załatwić kilka spraw. – odparłam wymijająco – Nic ważnego. A wieczór mam spędzić z rodzicami.
- Z obojgiem? – wiedziałam, że Irlandczyk bardzo chciał żeby moje stosunki z rodzicami były lepsze. Niestety nie dało się ich tak łatwo naprawić. O ile w ogóle dało się je naprawić.
- Tak. Tata jest akurat w Nowym Jorku. – uśmiechnęłam się na te myśl
- Cieszysz się, prawda?
- Bardzo. Jednak chyba wolałabym spędzić wieczór z tobą.
- Nie tylko ty. – chłopak wesoło odpowiedział – Ale nadrobimy to jak tylko wrócę. Obiecuję.
- Trzymam cię za słowo. – nie mogłam się już doczekać momentu jego powrotu. I wcześniejszej obietnicy zaszycia się tylko we dwójkę w jego miejscu zamieszkania. To były cudowne plany
- A teraz co robisz? – moje myśli przerwał chłopak
- Przyglądam się Central Parkowi przez okno. To jeden z moich ulubionych widoków. – usłyszałam w słuchawce czyjś głos wołający Niall’a
- Muszę iść. – powiedział smutno – Mam nadzieję, że porozmawiamy innym razem.
- Na pewno. – zapewniłam go – Do widzenia.
- Udanego wieczoru. – połączenie zostało zakończone
Schowałam telefon do kieszeni, jednak wciąż wpatrywałam się w magiczny obraz Central Parku. Wiosna była w pełni i wszystko już wróciło do życia. Z takiej wysokości widziałam ludzi rozproszonych na ogromnym obszarze parku. Kiedyś sama byłam jednym z nich. Długo się nad tym nie zastanawiając, chwyciłam własną kurtkę i ruszyłam na dół. Wizyta w parku zdecydowanie dobrze mi zrobi.


Następnego dnia niecierpliwie czekałam na telefon od policji. Obudziłam się o 6 i od tamtej pory nie mogłam zasnąć. Nie wiedziałam czy to jetlag czy po prostu strach. A może i to i to.
Nie mogłam się na niczym skupić. Po blisko godzinie bezsensownego chodzenia po domu i leżenia na moim łóżku patrząc się w sufit postanowiłam po raz kolejny udać się na spacer. Chodząc po Central Parku obserwowałam znajdujących się tam ludzi. Małe dzieci biegające dookoła i cieszące się słońcem. Ich życie jest teraz takie łatwe i beztroskie. Mogą robić praktycznie wszystko co chcą, nie muszą przejmować się szkołą, nauką, pracą, przeszłością. Na niektórych ławkach siedziały starsze osoby. Same albo parami. Oni mieli już za sobą dużą część swojego życia i tak jak ja teraz przyglądali się temu, co działo się dookoła nich. Ich głowy zapewne też były zajęte myśleniem o wielu rzeczy które przeżyli lub o tych, o których muszą teraz podjąć decyzję.
Parkowe alejki przemierzało też wielu innych ludzi. Wszyscy spieszący się gdzieś, gdzie powinni już być albo powinni znaleźć się za chwilę. Nikt z nich nie zwracał uwagi na innych. Gnali przed siebie chcąc jak najszybciej oddalić się od krzyczących, wesołych dzieci.
Zboczyłam z alejki parkowej i ruszyłam w kierunku jednego z moich ulubionych miejsc w tym parku. Jak jeszcze tu mieszkałam często zaszywałam się tam gdy musiałam coś przemyśleć lub po prostu chciałam pobyć sama albo się wyciszyć. Usiadłam pod jednym z drzew, plecami opierając się o nie. Było tu tak cicho i spokojnie. Idealne miejsce na wyciszenie się. Zamknęłam oczy i po prostu cieszyłam się promieniami słońca dotykającymi mojej twarzy.
Tą piękną ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz, chcąc sprawdzić kto przerywa mój spokój. Widząc nieznany numer pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy była komenda policji. I nie myliłam się. Musiałam opuścić moje miejsce i udać się na komendę. Mimo iż nie chciałam stąd iść, bardzo chciałam usłyszeć czego udało im się dowiedzieć. Więc po chwili wstałam i ruszyłam w odpowiednim kierunku. Mimo upływu trzech lat, wciąż znałam Nowy Jork wystarczająco, żeby trafić tam gdzie potrzebowałam. Niegrzeczna ja jednak do czegoś się przydała.

4 komentarze:

  1. no i zostawiłaś na następny rozdział co się dowie Patricia od policji :c nie zasne pewnie ;c
    świetny rozdziaaał <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bogu i Tobie dzięki, że kontynuujesz bloga! ;))) jak zwykle będę umierać z ciekawości aż do nastepnego rozdziału :D uwielbiam i czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. wpadłam przed chwilą zupełnie przypadkowo i przeczytałam ten rozdział. Muszę ci powiedzieć, że swoim stylem pisania bardzo mnie oczarowałaś :) podoba mi się jak opisujesz wszytskie sytuacje. rozdział świetny. Jak będę miała czas to z chęcią wrócę do poprzednich ;) bardzo mnie ciekawi co dalej z Patrycją, ale najpierw chyba muszę sie dowiedzieć co było wcześniej :)
    pozdrawiam ;*
    + zapraszam do mnie, długie/krótkie opinie bardzo mile widziane:)
    criminal-story-zayn-malik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam tu przypadkiem, ale opowiadanie mnie zaciekawiło. Sam sposób i to, jak opisujesz uczucia, oraz emocje, no i miejsca.. Fenomenalnie. Mogę jedynie pozazdrościć Ci talentu, moja droga. Masz na to pomysł i widać, że nie piszesz na "odczep się". Bardzo mi się podoba. Czekam na kolejny. :)

    W wolnym czasie zapraszam do siebie:
    http://drive-harry-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń